Po chwilowym szoku wyszło na jaw, że doszło do pomyłki przy identyfikacji ofiar karambolu drogowego. Gdy w położonym na południu kraju mieście San Antonio da Platina zdarzyła się makabryczna kraksa, Ademir Jorge Goncalves raczył się mocnymi trunkami z kumplami w przydrożnym barze.
Na wieść o makabrze rodzina brazylijskiego murarza była pewna, że jedną z ofiar jest Ademir, który w tym czasie przebywał w okolicy. Zwłoki poszkodowanych w wypadku były jednak tak zmasakrowane, że bliscy Brazylijczyka nie rozpoznali jego twarzy. Telefon mężczyzny milczał, więc najgorsze przypuszczenia wzięły górę nad trzeźwym myśleniem.
Pogrzeb 59-latka odbył się już następnego dnia. Uroczystości żałobne zbiegły się z zaduszkami, w czasie których Brazylijczycy odwiedzają groby bliskich. Kiedy kompletnie pijany Goncalves wrócił po nocnej libacji do domu i nikogo nie zastał, od razu poszedł na cmentarz. Tam dowiedział się o swoim pogrzebie.
Niedoszły nieboszczyk pojawił się na miejscu pochówku i niczym przybywający z zaświatów trup obwieścił rodzinie, że urządzają pogrzeb obcemu mężczyźnie.
Nieboszczyk przyszedł na własny pogrzeb
2009-11-05
12:00
Horror na cmentarzu! Rodzina tragicznie zmarłego w wypadku samochodowym 59-letniego Brazylijczyka oniemiała z przerażenia, gdy cały i zdrowy, ale za to pijany jak bela mężczyzna przyszedł na swój pogrzeb. Z niedowierzaniem przerzucali spojrzenia to na zwłoki w trumnie, to na chwiejącego się na nogach Ademira.