- Nogi się pode mną ugięły! - mówi zrozpaczona Józefa Szylak (73 l.) ze Złocieńca. - Usiadłam i się popłakałam! Nie mogła uwierzyć własnym uszom, gdy z telewizji dowiedziała się o wyroku dla sprawczyni wypadku, w którym zginęła jej prawnuczka Karolina (13 l.) i 13 innych osób. Zaledwie rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata!
Zginęło 14 osób
Na sprawiedliwość czekała od 26 września 2010 roku. Polski autokar z 49 pasażerami, pracownikami Nadleśnictwa Złocieniec i ich bliskimi, jechał autostradą w Schoenefeld. Lał deszcz. Nawierzchnia była bardzo śliska. Nagle z drogi podporządkowanej z zabójczą prędkością 150 km/h wyskoczył mercedes kierowany przez Beatrice D. i zajechał drogę pojazdowi z Polski.
Sąd uznał, że kierowca hamującego autokaru nie miał żadnych szans uniknąć uderzenia w filar wiaduktu i wyłączną winą za śmierć 14 osób i obrażenia 28 obarczył byłą niemiecką policjantkę. A jednak Beatrice D. poniesie tylko koszty procesu, do więzienia nie pójdzie. - Karolinie nikt nie wróci życia, a nam spokoju ducha, ale rok w zawieszeniu to żadna kara - płacze pani Józefa.
Fatalny wyrok
- Wyrok niemieckiego sądu jest fatalny, odbiegający od poczucia sprawiedliwości społecznej - ocenia prof. Brunon Hołyst (82 l.), prawnik. - Jestem zawiedziony. Zawieszenia nie stosuje się, gdy mamy do czynienia z ofiarami śmiertelnymi, a co dopiero z taką ich liczbą. A co powiedzieć o słowach obrońcy, że dla sprawczyni już same wyrzuty sumienia są karą? Wszyscy moglibyśmy się tak tłumaczyć. Według polskiego prawa Beatrice D. mogłaby być skazana na osiem lat więzienia, i to na pewno bez zawieszenia - mówi profesor.