Brytyjski politolog dla PAP: Stany Zjednoczone i Niemcy tak naprawdę obawiają się porażki Putina w wojnie na Ukrainie i rozpadu Rosji. Podobnie myślał Bush tuż przed rozpadem ZSRR
Niepokój związany z wojną na Ukrainie narasta, kwestia dalszego pomagania temu krajowi w walce z rosyjskim najeźdźcą wymaga już przekonywania i walki, na przykład w Stanach Zjednoczonych. Są tacy, którzy uważają, że to nie jest jedynie kwestia opornych kongresmenów republikańskich chcących tym sposobem załatwiać kwestie polityki migracyjnej, ale i... samego nieprzekonanego Joego Bidena. Te diagnozy brytyjskiego politologa ukraińskiego pochodzenia mogą zaskoczyć wielu. W rozmowie z Polską Agencją Prasową prof. Taras Kuzio powiedział, że tak naprawdę Stany Zjednoczone oraz między innymi Niemcy... nie chcą przegranej Rosji w wojnie na Ukrainie. "Gdyby Stany Zjednoczone naprawdę pomogły Ukrainie, wojna byłaby już zakończona, ale prezydent Joe Biden nie chciał tego zrobić, bo najbardziej obawia się rozpadu Rosji" - powiedział prof. Taras Kuzio. Jak dodaje, jego zdaniem istnieją dwie grupy państw - te, które chcą upadku Putina i te, które tego wcale nie chcą.
"Strach przed tym, co się stanie, jeśli Rosja zostanie militarnie pokonana - co będzie z bronią nuklearną"
Do pierwszej profesor zalicza Wielką Brytanię, Holandię, cztery kraje skandynawskie, trzy kraje bałtyckie, Polskę, Czechy i Rumunię, a do drugiej Stany Zjednoczone, Francja, Niemcy, Włochy, Słowacja i Węgry. "Administracja Bidena psychologicznie tkwi w tej samej mentalności, co prezydent George Bush senior w 1991 roku" - mówi Kuzio. Bush powiedział w 1991 roku, że Ukraina nie powinna dążyć do niepodległości. "Bush mówił tak z powodu strachu przed upadkiem Związku Sowieckiego. Obawiano się, że nastąpi nuklearna Jugosławia, jak to nazwano, i ten sam strach przed tym, co się stanie, jeśli Rosja zostanie militarnie pokonana - co będzie z bronią nuklearną, że może dojść do dezintegracji kraju, do wojny domowej - prezentuje administracja Bidena. Nie popiera ona militarnej porażki Rosji, więc dostarcza broń bardzo powoli, jak przez kroplówkę, np. nadal odmawia przekazania pocisków dalekiego zasięgu. Wspiera Ukrainę na tyle, aby nie została pokonana militarnie, ale nie na tyle, by Rosja została pokonana" - stwierdził prof. Kuzio.