Gorąca atmosfera w całej Francji
W Paryżu od momentu ogłoszenia ok. godz. 18 decyzji Rady Konstytucyjnej dochodzi do spontanicznych manifestacji w różnych punktach miasta; niektóre z nich przeradzają się w starcia z policją, szczególnie w okolicach Placu Bastylii - relacjonuje stacja France24. Najwięcej ludzi, ok. 4 tys., zebrało się przed paryskim ratuszem, odpowiadając na wezwanie sprzeciwiających się reformie emerytalnej związków zawodowych. W niektórych miejscach demonstranci podpalili śmietniki, interweniują specjalne oddziały policji przemieszczające się na motocyklach - dodaje "Le Parisien".
W Nantes na zachodzie kraju doszło do wielu podpaleń, głównie śmietników, ale ogień zaprószono też na podziemnym parkingu, policjanci byli atakowani m.in. butelkami, funkcjonariusze użyli armatek wodnych - przekazuje dziennik "Ouest-France". W Lyonie na południu Francji do rozpraszania manifestantów policja użyła także gazu łzawiącego - informuje agencja Reutera.
W Rennes na północnym zachodzie demonstranci podpalili drzwi do komisariatu policji; pożar został po chwili ugaszony policyjną armatką wodną - podaje agencja AFP. Dodano, że w incydencie nikt nie ucierpiał. Demonstracje odbyły się też m.in. w Marsylii, Strasburgu, Tuluzie, Dijon, Caen, Lille i Grenoble - wylicza AFP.
Wszystko w rękach Macrona
Związki zawodowe zaapelowały do prezydenta Emmanuela Macrona, by nie podpisywał ustawy wprowadzającej reformę i wezwały do kolejnych masowych protestów 1 maja, w Święto Pracy. Macron już wcześniej ogłosił, że podpisze ustawę w ciągu 48 godzin.
Związkowcy odrzucili też zaproszenie prezydenta na rozmowy o reformie we wtorek. Odrzucamy spotkanie, które nie dotyczyłoby wycofania reformy i do 1 maja nie zamierzamy akceptować zaproszeń władzy wykonawczej - przekazały związki zawodowe w piątek wieczorem. Piątkowa decyzja Rady Konstytucyjnej pozwoli na ostateczne przyjęcie reformy, której głównym punktem jest podwyższenie wieku emerytalnego z 62 do 64 lat. Od stycznia przeciwko tym zmianom odbywały się cykliczne protesty w całym kraju, gromadzące setki tysięcy demonstrantów.