Zoo postanowiło wyjść naprzeciw tym, którzy w symboliczny sposób i z przymrużeniem oka chcą zamknąć swoją historię z byłym partnerem i zainicjowało akcję "Cry me a Coackroach" (nawiązując do idiomu "cry me a river"). Odwiedzający placówkę będą mogli tego dnia nadać karaluchom imiona swoich ex i być świadkami, jak pożera je inny zwierzak. Dodatkowo w akcji mogły wziąć udział osoby, które przez internet zamówiły rzeczoną usługę (dla nich też przygotowano transmisję wydarzenia w sieci). Teksański ogród zapewnił, że dba o anonimowość, więc podczas karmienia wyświetlane będą wyłącznie imiona byłych partnerów.
Jeśli jednak dana osoba chce się pochwalić swoim udziałem w akcji i zawstydzić byłego, to może spać spokojnie. Każdy z uczestników tego wydarzenia otrzyma certyfikat (który można udostępnić na wszystkich swoich kontach, żeby ta osoba na pewno zobaczyła, czego mimowolnym bohaterem się stała).
Zoo proponuje chętnym nie tylko zakup karaluchów. W ofercie są również szczury opatrzone mianem "kłamcy". Kosztują one o 20 dolarów więcej. Wstępnie zamrożonego gryzonia doda się do posiłku dla węża.