Kilka dni temu do jednego z pokoi w hotelu Howard Johnson w Niagara Falls została wezwana obsługa. Lokatorzy mieli problem z otwarciem sejfu. I zależało im na jak najszybszym jego otwarciu, bowiem w środku znajdowało się… ich dziecko. Faktycznie, po odblokowaniu drzwiczek okazało się, że w środku był płaczący maluch. Rodzice uradowali się z uwolnienia pociechy, a obsługa wróciła do swoich obowiązku.
Ale mocno zaskoczona całym zajściem powiadomiła też policję. Zanim jednak detektywi przyjechali rodzina opuściła hotel.
Inni mieszkańcy hotelu twierdzili, że azjatycka para, której dziecko było zamknięte w sejfie, głośno się kłóciła przed samym odjazdem. Policja wszczęła poszukiwanie rodziny, która jednak po jakimś czasie sama zgłosiła się na komisariat. Okazało się, że dzieci bawiły się w chowanego. Sejf wydawał się idealną kryjówką. Problem w tym, że nie mogły go potem otworzyć i potrzebna była pomoc.