Znowu pcha się pan do polityki…
– Przede wszystkim: ja się nigdzie nie pcham. W polityce jestem od lat i pewnie już zawsze będę się nią interesował. Zapewniam, że jeśli będzie wolne stanowisko, które mnie zainteresuje, to na pewno będę się o nie ubiegał. Ale na razie nie ma żadnego...
Jest pan zadowolony z wyników prawyborów, które niedawno odbyły się w Chicago?
– Tak, i to z kilku powodów. Przede wszystkim z tego, że bardzo wielu Polaków poszło zagłosować. Również z tego, że praktycznie wszystkie osoby, które popieraliśmy – jako Polish American Action Committee – przeszły do następnej tury wyborów. Jednocześnie muszę przyznać, że jestem bardzo rozczarowany, że pani Aurelia Puciński nie otrzymała wystarczającej liczby głosów, by zostać sędzią Sądu Najwyższego.
Czym jest Polish American Action Committee?
– To platforma, która pozwala nam – czyli społeczności polskiej – komunikować się z kandydatami startującymi w wyborach na różne urzędy publiczne i naświetlać im nasze problemy i cele, które chcemy osiągnąć. Każda osoba, która kandyduje na urząd, musi wypełnić przygotowaną przez nas ankietę i wtedy decydujemy czy chcemy takiego kandydata popierać jako polska społeczność.
Czy wspieracie wyłącznie kandydatów polskiego pochodzenia?
– Nie. Popieramy kandydatów z różnych społeczności. Najważniejsze jest to, aby mieli oni świadomość potrzeb Polaków mieszkających w ich okręgach wyborczych. Popieramy na przykład panią Marię „Toni” Berrios, która jest Reprezentantem Stanowym w 39. okręgu zamieszkałym przez ogromną społeczność polską. Należy też zwrócić uwagę na to, że jest wielu kandydatów, którzy sami siebie uważają za Polaków – choć nie mówią w języku polskim, bądź nie mają polsko brzmiących nazwisk. Oni nie skupiają się na polonijnych środkach przekazu, a polonijne środki przekazu nie informują o ich istnieniu. I w rezultacie wygląda to tak, że żaden Polak nie ubiega się o urząd. Polish American Action Committee popiera i Republikanów i Demokratów, a także niezależnych kandydatów. Wspieramy i będziemy wspierać tych wszystkich kandydatów, którzy są przychylni potrzebom polskiej społeczności.
Jak powstało PAAC?
– Tuż po wyborach do kongresu w 2009 roku. Wiele osób zaangażowanych w moją kampanię wyborczą stwierdziło, że nadal musimy kontynuować pracę.
Czy potrzebna jest kolejna polonijna organizacja?
– Oczywiście! Przede wszystkim istniejące organizacje nie zajmują się tym czym zajmuje się PAAC. My jesteśmy organizacją lokalną, zajmujemy się tylko i wyłącznie tym, co dzieje się w Chicago i powiecie Cook. Są polonijne organizacje polityczne, jak np. Kongres Polonii Amerykańskiej, ale jego zasięg i zadania są zupełnie inne od naszych.
Co chcecie osiągać?
– Naszym najważniejszym celem jest to, aby osoby, których sercu bliskie są sprawy Polonii, wygrały w wyborach. Na chwilę obecną naszym najważniejszym celem jest pomóc Annie Góral zasiąść w ławach Izby Reprezentantów w Springfield.
Czy Pana zdaniem przeciętny Polonus mieszkający w Chicago interesuje się polityką lokalną?
– Chciałbym powiedzieć, że tak. Na pewno zainteresowanie to zdecydowanie się zwiększa, szczególnie od momentu kiedy ja po raz pierwszy startowałem w wyborach. Coraz więcej Polaków jest zarejestrowanych i uprawnionych do głosowania. W końcu musimy zdać sobie sprawę z tego, że stanowimy ogromną siłę wyborczą.
Polacy stanowią 10 proc. głosujących. W powiecie Cook jest około 500 tysięcy mieszkańców, którzy uważają się za Polaków. 10 proc. elektoratu jest w stanie przewrócić wyniki wyborów do góry nogami i zdecydować jak będzie wyglądała nasza przyszłość – przyszłość naszego miasta i powiatu. Jednym z naszych zadań jest również na bieżąco informować rodaków co dzieje się w polityce lokalnej. Zatem zapraszam do odwiedzenia naszej strony www.PolishAmericanVoices.com. „Nic o nas bez nas”! Nie możemy wygrać wyborów polegając tylko i wyłącznie na polskich głosach, ale też nikt nie wygra bez nas – bez głosów Polonii!