Miał być koniec świata - ale końca świata nie ma. Przepowiednie Nostradamusa nie sprawdziły się. W Nowej Zelandii mamy już 26 listopada (czwartek), a Ziemia jak krążyła wokół Słońca, tak krąży dalej. Ogłaszamy uroczyście - końca świata nie ma!
Według jednego z badaczy Arteuza, koniec świata miał nastąpić w środę 25 listopada 2015 roku. Arteuz wywnioskował to ze słów: "Przez Hesperię i Insubrię: Ogień na statku, plaga i zniewolenie, Merkury w Strzelcu, Saturn zajdzie". Twierdził, że w tych słowach zakodowany jest układ planet, który nastąpił właśnie 25 listopada. Zaś Hesperia i Insubria to południowe regiony Europy - niektórzy uważają, że chodzi o Watykan lub Rzym. Tam najprawdopodobniej miało dojść do jakiegoś wielkiego kataklizmu lub zamachu terrorystycznego.
Koniec świata naukowo
Naukowcy bardzo sceptycznie podchodzą do przepowiedni końca świata i twierdzą, że koniec świata nastąpi dopiero za 5 mld lat, kiedy Ziemię "połknie" Słońce. Słońce zmieni się wówczas w "czerwonego olbrzyma", planety krążące wokół Słońca będą narażone na wysokie temperatury, że po prostu wyparują - przejdą w stan gazowy. To czeka również Ziemię.
Inne przepowiednie Nostradamusa
Inna z przepowiedni Nostradamusa mówi, że Amerykę nawiedzi trzęsienie ziemi, zaś Europę sparaliżuje wybuch wulkanu Wezuwiusz. Proroctwa francuskiego astrologa mówią także o tym, że nasilić się mają ataki terrorystyczne. Za wszystko mają być odpowiedzialni dzihadyści z Państwa Islamskiego. Ta ostatnia przepowiednia w kontekście ostatnich wydarzeń w Paryżu się sprawdza!
Zobacz też: Koniec świata. Asteroida "Wielka dynia" coraz bliżej Ziemi!