Z całą pewnością nie takich atrakcji spodziewali się rodzice odprowadzający swoje pociechy na inaugurację roku w przedszkolu. Kobieta ubrana w czarne szorty i top wykonany częściowo z prześwitującego materiału raźno wyginała się bowiem na specjalnie zamontowanej na tę okazję rurze. Jeden ze świadków, Michael Standaert, pisarz amerykańskiego pochodzenia (którego dzieci uczęszczają do tej placówki oświatowej) nagłośnił sprawę w mediach społecznościowych i umieścił fragment nagrania, na którym widać wijącą się na rurzę tancerkę:
Jak relacjonował mężczyzna, po zgłoszeniu do dyrekcji placówki zastrzeżeń dotyczących tego występu, rodzice mieli usłyszeć, że pole dance to „dobre i międzynarodowe ćwiczenie”:
Mężczyzna z żoną zdecydowali się wypisać swoje dzieci z tego przedszkola. Tymczasem dyrektorka, Lai Rong broniła się w rozmowie z "The Guardian" twierdząc, że celem całego przedsięwzięcia było ukazanie "różnorodności tańca". Kobieta zapewniała, że jej intencje zostały źle zrozumiane. Jej tłumaczenia nie przekonały jednak jej przełożonych, którzy zwolnili ją z pracy. Jak gorzko podsumowała: - Moja cała kariera w dziedzinie edukacji została zniszczona z powodu tego jednego wydarzenia, przez pięć minut tańca.