O tym, że z tym śmiercionośnym wirusem nie ma żartów świadczy dobitnie stan zdrowia pierwszego pacjenta, u którego wykryto obecność eboli. Lekarze z Texas Health Presbyterian Hospital w Dallas określają jego stan jako krytyczny. Choroba u pochodzącego z Liberii Thomasa Duncana rozwinęła się już po jego przybyciu do Ameryki, dokładnie 19 września. Kilka dni później, 25 września z objawami złego samopoczucia zgłosił się na pogotowie. Przepisano mu antybiotyk i wypuszczono do domu. Stan zdrowia Duncana pogorszył się 28 września, wtedy mężczyzna trafił na izbę przyjęć do Texas Health Presbyterian Hospital. Zdiagnozowano u niego wirusa ebola. Zastosowano środki bezpieczeństwa i przymusową kwarantanną objęto 10 osób: czterech najbliższych członków rodziny chorego mężczyzny oraz sześciu pracowników medycznych, którzy się nim zajmowali. W odosobnieniu z własnej woli przebywa również 100 innych osób, które przypadkowo lub pośrednio zetknęły się z Duncanem. W związku z zaistniałą sytuacją, szef Centers for Disease Control and Prevention zapowiedział specjalne spotkanie z prezydentem Obamą w celu omówienia dalszych kroków działania, by nie dopuścić do epidemii.
Służby bezpieczeństwa na lotniskach będą przeprowadzać podróżnym testy na obecność wirusa ebola?.
Nowojorski senator Charles Schumer (63 l.) zaapelował do o Kongresu i rządu federalnego, aby dały odpowiednie wytyczne służby bezpieczeństwa na lotniskach i nakazały przeprowadzać podróżnym testy na obecność wirusa ebola. Zdaniem polityka w szczególności taki testom poddawany powinien być każdy, kto przylatuje do USA z Afryki Zachodniej. – Pracownicy lotniska powinni sprawdzić temperaturę oraz przeprowadzić badania i testy zlecone przez Centers for Disease Control and Prevention wszystkim osobom, które przylatują z regionów dotkniętych epidemią wirusa ebola – powiedział Charles Schumer. - Z tym wirusem nie ma żartów i musimy robić wszystko co w naszej mocy, by nie doprowadzić do epidemii. Lepiej więc działać zapobiegawczo – dodał.