Nowojorski system autobusowy liczy blisko 6 tysięcy pojazdów i 330 tras, z których korzystają średnio 2 miliony osób dziennie. To dużo, ale o aż 100 milionów mniej niż w 2008 r. Zdaniem miejskiego rewidenta winne są złe zarządzanie, fatalny czas przejazdu autobusów, opóźnienia, źle rozplanowane połączenia lub ich brak. To ostatnie dotyczy również polskich okolic - Williambsurg, Morris Park, Norwood, Greenpoint i Glen Oaks znalazły się wśród najgorzej skomunikowanych autobusami rejonów NYC. Z kolei średnia prędkość miejskich autobusów to zaledwie 8 mil na godzinę.
To wszystko sprawia, że system jest najbardziej niewydolnym w całych Stanach. - Czas bić na alarm - mówi wprost Scott Stringer. Prezentując raport na konferencji, przypominał, że zawodność systemu najbardziej dotyka imigrantów, nowojorczyków o najniższych dochodach. Bo to oni stanowią większość pasażerów nowojorskich autobusów.
W raporcie znalazło się też kilka wskazówek dla MTA, które mogłyby uratować system. Między innymi zwiększenie częstotliwości kursowania autobusów poza szczytem i dopracowanie tras, tak by umożliwić mieszkańcom wygodne przesiadki.