Jak wynika z dokumentów sądowych, pochodząca z Bronksu Liana Barrientos miała 23 lata, kiedy pierwszy raz powiedziała: „I do”. Było to w roku 1999. Ale już rok później wyszła za mąż ponownie w Westchester County, bez rozwodzenia się z pierwszym mężem. Zaledwie 18 dni po tym ślubie, po raz kolejny powiedziała „tak”, a potem znowu, znowu i znowu... W sumie – co przedstawił prokurator – w ciągu 11 lat zawarła związek małżeński aż 10 razy. Co prawda niektóre w pewnym momencie zakończyły się rozwodem, niemniej był czas, kiedy obecnie 39-letnia Barrientos była żoną ośmiu mężczyzn jednocześnie. Według śledczych biura prokuratora, małżeństwa były imigracyjnym oszustwem. Małżonkowie Liany Barrientos to cudzoziemcy, którzy poprzez ślub starali się o zielone karty czyli stały pobyt w USA. Siedmiu spośród nich pochodziło z Egiptu, Turcji, Gruzji, Pakistanu i Mali. Okazuje się też, że ósmy mąż pani Barrientos, pochodzący z Pakistanu Rashid Rajput, został deportowany w 2006 roku po tym jak zainteresowali się nim agenci Joint Terrorism Task Force. W sądzie nie podano jakie korzyści finansowe czerpała mieszkanka Bronksu, która usłyszała już zarzuty. Jeżeli zostanie uznana winną grozi jej do czterech lat więzienia. Kolejny raz ma się stawić w sądzie 18 maja.
Nowy Jork. 10 razy brała ślub, by dać zieloną kartę?!
Fakt, że ktoś wychodzi się za mąż drugi, lub nawet trzeci raz, w dzisiejszych czasach raczej nie dziwi. Ale kiedy robi się to dziesięć razy w ciągu 11 lat – i to bez uprzedniego rozwodzenia się – to zaczyna to być już mocno podejrzane... Zwłaszcza, że małżonkowie to imigranci szukający możliwości pozostania w USA.