Napięcie w Nowym Jorku rosło przez całą środę. Ludzie czekali na to, co ogłosi obradująca od września i licząca 23 członków ława przysięgłych. Ostatecznie opublikowała ona werdykt stwierdzający, że nie ma podstaw, by oskarżyć oficera NYPD o zabójstwo Erica Garnera ze Staten Island, którego usiłowano zatrzymać za nielegalną sprzedaż papierosów. Funkcjonariusze użyli siły, a Pantaleon miał tak silnie uciskać jego klatkę piersiową i szyję, że spowodował uduszenie. Garner osierocił sześcioro dzieci.
Tuż po ogłoszeniu decyzji ławy przysięgłych protestujący zablokowali ruch na Upper West od 79 do 45 ulicy. Rozwścieczony tłum pojawił się również na Grand Central Terminal, zablokował 42nd Street na Times Square.
Protestujący pojawili się też przed najsłynniejszym drzewkiem bożonarodzeniowym świata krzyczeli „No justice, no tree!”. Na Brooklynie podpalono zaś samochód policjanta.
Około północy około tysiąca protestujących przemaszerowało przez Brooklyn Bridge.
W środę wieczorem w Białym Domu Barack Obama (53 l.) wygłosił oświadczenie. – Jeśli ktokolwiek w tym kraju nie jest traktowany równo wobec prawa, to jest to nasz problem. I ja, jako prezydent, muszę pomóc go rozwiązać – mówił.
A Prokurator Generalny Eric Holder dodał, że kontaktował się z wdową po Garnerze i zapewnił ją, że w sprawie zostanie przeprowadzone śledztwo federalne. - Departament Sprawiedliwości dokona rewizji całości materiału zgromadzonego podczas lokalnego dochodzenia - powiedział.
Pastor Al Sharpton (60 l.), który walczy o prawa obywatelskie w USA wezwał do kolejnego protestu, który ma się odbyć 13 grudnia.
Nowy Jork jak Ferguson
Wściekłość znów wylała się na ulicę. Tydzień temu iskrą była decyzja sądu w Ferguson, teraz – przysięgłych z Nowego Jorku. Zdecydowali, że Daniel Pantaleo biały policjant NYPD, nie odpowie za śmierć 43-letniego Erica Garnera ze Staten Island. Gwałtowne protesty doprowadziły do aresztowania blisko 100 osób. Wściekły tłum usiłował nawet przerwać tradycyjne przedświąteczne uroczystości pod Rockefeller Center.