Zwykła rodzinna wycieczka na pokład chińskiego statku zacumowanego przy pomoście w Nowym Jorku zamieniła się w koszmar. David Anderson (54 l.) robił zdjęcia swojej córeczce, ale w pewnym momencie na chwilę się odwrócił. To był straszliwy błąd, bo w tym czasie 2-latka runęła z pokładu statku wprost do rzeki.
Patrz też: Dramat osieroconego 8-latka. Zastępcza matka z Ameryki odesłała go do ojczyzny
Przerażony ojciec rzucił się na ratunek tonącemu dziecku. Po chwili do wody wskoczył także turysta z Francji. Mężczyźni zdołali uratować dziewczynkę, a ludzie obserwujący akcję z nabrzeża za pomocą liny - wyciągnęli całą trójkę na brzeg.
Rodzice małej Bridget nie mogli po wszystkim powiedzieć nawet "dziękuję" francuskiemu wybawicielowi ich córeczki, bo ten po akcji po prostu... zniknął. Następnego dnia cała Ameryka i rodzina 2-latki szukała bohatera i dopiero po kilkudziesięciu godzinach udało się go odnaleźć. Okazało się, że Julien Duret (29 l.), inżynier z Lionu, który spędzał wakacje w Nowym Jorku, znalazł się po prostu we właściwym miejscu i we właściwym czasie, by przyjść z pomocą tonącej dwulatce.