Tydzień później pani Justyna przyjechała do tego samego szpitala na sztuczne wywołanie porodu. Ceremonia pogrzebowa odbyła się w Nowym Jorku, a potem zwłoki maleństwa zostały wysłane do Polski. Jak się jednak okazało, to nie był jeszcze koniec dramatu zdruzgotanych rodziców.
6 lipca Justyna i Rafał dostali telefon ze szpitala. - Przepraszamy, ale zaszła pomyłka. Wydaliśmy państwu inne zmarłe dziecko. Zwłoki państwa dziecka nadal są u nas w szpitalu - usłyszeli w słuchawce.
- Zaczęłam płakać. Słowa nie są w stanie wyrazić tego, co czuję - mówi w wywiadzie dla amerykańskiego "New York Post" załamana Polka.
Jak podaje dziennik, małżeństwo wynajęło już adwokata i od szpitala za makabryczną pomyłkę zażąda 5 milionów dolarów odszkodowania.