Barragem do Arade leży 60 km od Praia de Luz, gdzie 3 maja 2007 r. zniknęła Madeleine. W jezioro wcina się most zakończony wieżą. W jego okolicach sześciu nurków po siedem godzin dziennie bada dno jeziora przy niemal zerowej widoczności.
Kilka tygodni temu prawnik Marcos Correira (l. 32) przedstawił wstrząsającą wersję wydarzeń, którą już 6 maja, czyli trzy dni po porwaniu, zdradzili mu ludzie z portugalskiego światka przestępczego. Mała Madeleine miała być zgwałcona i zamordowana, a jej ciało miało być wrzucone do jeziora. Portugalska policja uznała doniesienia Correiry za niewiarygodne i nie zarządziła badania dna jeziora, choć 5 maja widziano kobietę z dzieckiem podobnym do Madeleine właśnie 10 minut drogi od Barragem do Arade. Dlatego Correira postanowił szukać na własny koszt.
„Byłem znużony czekaniem aż coś zrobią, więc postanowiłem sam działać. Nie obchodzi mnie, ile to będzie kosztować. Ważne, że będę mieć czyste sumienie” – stwierdził Correira.
„Niestety, nie mam tylu pieniędzy, aby zapłacić za przeszukanie całego jeziora. Do tego potrzeba wielu nurków i wielu tygodni. Jednak ze względu na informacje, jakie otrzymałem, zdecydowałem się zapłacić za zbadanie okolicy mostu i wieży. Jestem przekonany, że to jest właśnie to miejsce: nie rzuca się w oczy i łatwo można do niego dojechać samochodem” – tłumaczył.
Pod wieżą nurkowie znaleźli już pięciometrowej długości sznur. Oddano go policji do analizy. Zdaniem Correiry, bez wątpienia jest on związany z uprowadzeniem dziewczynki.
„Logiczne jest, że jeśli wrzuca się ciało do wody, to trzeba przywiązać do nich coś ciężkiego. To jest jedyny powód, dla którego ten sznurek znalazł się w jeziorze. Tu nie ma żadnych innych śmieci” – oznajmił prawnik.
Correira liczy, iż jego poszukiwania pomogą rodzicom dziewczynki oczyścić się z zarzutów. Tymczasem szef portugalskiej policji, Aripio Ribeiro, przyznał w weekend, że jego podwładni wykazali „pewien pośpiech” uznając Kate i Gerry’ego McCannów za podejrzanych. Zdaniem rodziców małej, to pierwszy krok w kierunku oczyszczenia ich imienia.
„Jeszcze długa droga przed nami, ale Portugalczycy muszą wiedzieć, co się stało i przez co przechodzimy” – powiedział Gerry McCann (l. 39). „Wiemy, że uświadomienie sobie, że to było złe, zajmie policji trochę czasu, ale to krok w dobrym kierunku” – dodał.