- Można odnieść wrażenie, że ostatnio kwestia reformy imigracyjnej zeszła na dalszy plan i politycy rzadko poruszają ten temat. Czy w najbliższym czasie należy spodziewać się jakiegoś ożywienia w związku z reformą?
- Rzeczywiście w tej chwili nic się nie dzieje w tej kwestii. Zeszłoroczna ustawa przegłosowana przez Senat nigdy nie weszła w życie z powodu niechęci republikanów w Izbie Reprezentantów. Trzeba jednak przyznać, że republikanie od samego początku byli przeciwnikami reformy w wersji przegłosowanej przez Senat. Warto zauważyć, że republikańscy kongresmani mają projekt gotowej reformy, ale obecny klimat nie sprzyja dalszym krokom legislacyjnym.
- Dlaczego tak się dzieje?
- Wielokrotnie powtarzałem, że reforma imigracyjna musi się opłacać politycznie. Jak wiemy, republikanie po przegranych wyborach prezydenckich byli bardziej skłonni do ustępstw względem imigrantów. Stąd zaawansowane rozmowy o reformie w zeszłym roku. Jednak wielkie fiasko wynikłe z Obamacare spowodowało, że republikanie obecnie nie potrzebują imigrantów, aby wygrać wybory do Kongresu jesienią. A przynajmniej tak kalkulują. Temat reformy imigracyjnej jest tematem bardzo wrażliwym i najprawdopodobniej nie będzie się on pojawiał w programach wyborczych kandydatów w nadchodzących wyborach. Szanse reformy będą więc zależne od tego, czy republikanie rzeczywiście nie pomylą się w swoich kalkulacjach i wygrają wybory. Jeśli tak się stanie, temat reformy dalej będzie w zawieszeniu.
- Co prawdopodobnie doprowadzi do jeszcze większej liczby deportacji... Administracja obecnego prezydenta jest wyjątkowo surowa dla imigrantów?
- Zgadza się. Obecny prezydent deportował już prawie 2 mln imigrantów, co jest absolutnym rekordem, nawet jeśli zsumujemy wszystkich dotychczasowych prezydentów, to wszyscy oni razem nie deportowali ich aż tylu.
- Czy jest w tym wszystkim jakiś pozytywny aspekt, coś, co może dać nadzieję osobom bez papierów?
- Wszyscy pamiętamy obietnice składane imigrantom. Niedawno oszukane środowiska imigrantów i proimigracyjne media nazwały Obamę Deporter-in-Chief. Prezydentowi przydomek ten nie przypadł do gustu, gdyż poprosił urząd imigracyjny o zweryfikowanie priorytetów imigracyjnych. Tak więc jeśli wierzyć ostatnim obietnicom prezydenta, to władze imigracyjne będą deportować wyłącznie imigrantów z wyrokami kryminalnymi i takich, którzy mogą stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa USA.
- To w jakimś sensie dobra wiadomość, ale podobny program już przecież istnieje?
- To prawda, mowa tutaj o prosecutorial discretion. Pozostaje mieć nadzieję, że nowe rozporządzenie będzie traktować imigrantów jeszcze bardziej liberalnie. Czas pokaże, czy rzeczywiście tak się stanie.
- Zbliża się ważna data dla wielu osób. 1 kwietnia, czyli czas na składanie wiz pracowniczych, które są szansą dla wykształconych imigrantów. Jak wygląda to w tym roku?
- Niestety roczny limit wiz pracowniczych jest za mały w stosunku do liczby chętnych. W tym roku, tak jak w 2013 roku, spodziewam się, że już 1 kwietnia liczba aplikantów będzie większa niż limit wiz. Tak więc, podobnie jak miało to miejsce w roku ubiegłym, odbędzie się loteria, zanim wnioski zostaną rozpatrzone.
- Jak to będzie dokładnie wyglądać?
- Jeżeli rzeczywiście powtórzy się sytuacja z zeszłego roku i chętnych będzie tak wielu, to urząd będzie przyjmował wnioski przez pierwsze 5 dni, po czym komputer rozlosuje szczęśliwców, których wnioski będą dalej rozpatrywane.
- Jaka jest pula wiz?
- Do przyznania jest 65 tysięcy wiz plus dodatkowo 20 tysięcy wiz dla absolwentów amerykańskich uczelni z dyplomem Master Degree.
- To raczej niewiele. Chętnych może być wielokrotnie więcej?
- Zgadza się, dlatego jednym z punktów reformy miało być między innymi zwiększenie limitu wizowego, aby odzwierciedlał on realne zapotrzebowanie na tego typu pracowników.
- Znowu spytam więc o pozytywy, jeśli takowe w ogóle występują?
- Jedyna pozytywna rzecz to taka, że obecnie sponsorowania przez pracodawcę na zieloną kartę trwają 2 lata. Jest to naprawdę krótko, zważywszy na to, że jeszcze niedawno trwały średnio 5 lat.
- Kto się kwalifikuje do takiego sponsorowania?
- Osoby będące w USA legalnie lub objęte paragrafem 245i. Przypominam, że można być również sponsorowanym, będąc w Polsce.
- Czy trzeba posiadać wykształcenie wyższe?
- Przy sponsorowaniu na zieloną kartę przez pracodawcę wykształcenie nie jest wymagane. Wiele zawodów, które się kwalifikują, wymaga tylko doświadczenia zawodowego, na przykład kucharze czy też pracownicy firm budowlanych. Każdy przypadek jest inny, dlatego oczywiście najlepiej każdorazowo zasięgnąć porady doświadczonego adwokata imigracyjnego.