Szokujące relacje ocalałych w powodzi w Afryce. Dzieci umierają z głodu na oczach rodziców, woda zabrała wszystko
Wielka powódź w Polsce wywołała ogromne współczucie i chęć pomocy u wielu osób. Trwają zbiórki darów i pieniędzy dla powodzian, zgłaszają się np. psychologowie, którzy chcą świadczyć nieodpłatną pomoc. Tymczasem daleko od nas mieszkają ludzie, którzy zmagają się teraz z identycznym kataklizmem, ale na niemal żadną pomoc liczyć nie mogą i są praktycznie pozostawieni samym sobie. Jak pisze "Deutsche Welle", ogromne powodzie nawiedziły teraz nie tylko Polskę i inne kraje w Europie, ale też zachodnią i środkową Afrykę. Miliony ludzi musiało opuścić swoje domy, co najmniej setki zginęły. Ludzie, którzy już wcześniej nie mieli niemal nic i walczyli o przetrwanie, teraz koczują pod drzewami, bo woda zabrała im resztki dobytku. Często patrzą bezsilnie na to, jak ich dzieci umierają z głodu. „Cierpimy, nie mogliśmy niczego zjeść przez ostatnie trzy dni. Nie mamy gdzie mieszkać, ponieważ powódź zmyła cały nasz dobytek. Nasze dzieci płaczą z głodu” - powiedziała w rozmowie z DW ” Maryamu Daniel z Nigerii, której rodzina z braku dachu nad głową schroniła się pod drzewem. W Nigerii pękła tama, podobnie jak u nas w Stroniu Śląskim, zalewając 200 tysięcy osób.
„Kiedy woda nas zalała, o zmroku, posadziłem moje dzieci i wnuki na dachu domu. Nie miałem czasu zabrać żadnych rzeczy"
„Nie ma nawet systemu odprowadzającego wodę. Każdego roku to samo cierpienie, ale władze się tym nie przejmują" - dodał Aaron Madjadoum z Czadu. W tym kraju nie było nawet tamy, bo na jej budowę podobno zabrakło pieniędzy. "Straciliśmy wszystkie nasze rzeczy. Woda sięgała nam do piersi. Dzieci prawie utonęły" - opowiada z kolei Zouley Adamou z Nigru. "Woda zmyła kilka worków sorgo i ryżu. Moja rodzina i ja naprawdę potrzebujemy pomocy" - dodaje. „Kiedy woda nas zalała, o zmroku, posadziłem moje dzieci i wnuki na dachu domu. Trzymałem stopy najmniejszych z nich aż do wczesnego ranka. Nie miałem czasu zabrać żadnych rzeczy. Nagle woda zabrała wszystko, straciłem wszystko, absolutnie wszystko” - to relacja dla "DW" kolejnego powodzianina z Afryki, Boubacara, z zawodu kierowcy, pochodzącego z Mali.