O tym, kto zostanie prezydentem USA, zadecyduje jeden głos

2012-11-06 2:00

Dziś Amerykanie zdecydują, czy Barack Obama (51 l.) zostanie w Białym Domu na drugą kadencję, czy zastąpi go republikanin Mitt Romney (65 l.). Walka o fotel prezydenta będzie toczyła się do samego końca. O tym, kto wygra, może zadecydować... jeden głos.

Najnowsze z działu

Wojna na Ukrainie

Kim Dzong Un coraz bliżej Putina! "Chce zacieśnienia więzi"

Smutny dzień

Nie żyje członek kultowego zespołu. Muzycy w żałobie!

Raper utyskuje na jedzenie

Tak żyje Diddy w więzieniu! Objada się jak król, ale narzeka na brak luksusu

Kim był zmarły baletmistrz?

Nie chciał wojny i mówił o tym, runął z piątego piętra! Tragedia słynnego artysty

Miliony ulotek

Przerażające przewodniki jak przetrwać wojnę. Kraj blisko Polski szykuje się na Putina!

Ostatnie sondaże pokazują, że różnice między Obamą a Romneyem są minimalne. Według badania opublikowanego przez dziennik "Wall Street Journal" Obama ma poparcie rzędu 48 proc., a Romney - 47 proc. Podobnie wyglądają sondaże zamówione przez pismo "USA Today" i telewizję CNN.

Jednak wygrana w ogólnokrajowym głosowaniu jednego z kandydatów wcale nie musi oznaczać jego zwycięstwa. Stany Zjednoczone mają system wyborczy pośredni. Amerykanie głosują na elektorów i dopiero oni wybierają prezydenta. Trzy razy w historii wyborów w USA doszło do tego, że jeden z kandydatów zdobył więcej głosów bezpośrednich, ale mniej elektorskich i w rezultacie przegrał wybory.

Ostatnia taka sytuacja miała miejsce w 2000 roku, kiedy to Al Gore (64 l.) otrzymał pół miliona głosów więcej niż kandydat republikański George W. Bush (66 l.). Dostał za to mniej głosów elektorskich i w rezultacie przegrał.