"Droga do obywatelstwa" jest symbolem pełnej legalizacji i integracji imigrantów. Teraz prezydent wyraźnie jednak uniknął tego sformułowania i zastąpił je "drogą do legalizacji". A formy legalności bez obywatelstwa mogą być różne - np. wizy do pracy, czy odstąpienie od deportacji na stałe. To także daje legalny pobyt, ale bez upragnionego obywatelstwa wieńczącego cały proces legalizacji.
Czyżby prezydent tylko tak powiedział, a naprawdę myślał inaczej? Jest to raczej mało prawdopodobne, w takich przypadkach słowa mają bowiem ogromne znaczenie i prezydent doskonale o tym wie.
Możliwe, że Obama przygotowuje już kompromis z republikanami. Wielu kongresmenów jest zdania, że imigrantów należy zalegalizować i dać im szansę życia bez obaw o deportację, ale nie wolno nagradzać łamania prawa obywatelstwem.
W środowiskach latynoskich wypowiedź wywołała żywą dyskusję. - To brzmiało, jakby specjalnie unikał słowa obywatelstwo. Martwimy się teraz, że prezydent nie poprze pełnej legalizacji - mówiła Marisol Valero z grupy United We Dream.
Wcześniej prezydent mówił, że popiera "każdą okazję dla młodych imigrantów do zyskania obywatelstwa". To także można różnie interpretować. Popiera każdą okazję, którą sami sobie stworzą według istniejących przepisów, ale nie stworzy im tej szansy poprzez amnestię.
W maju Obama mówił, że poprze pełną legalizację dla wszystkich niekaranych. Ale to było w maju i na długo przed wyborami. Teraz Latynosi nie są mu już tak potrzebni. Czyżby szykował się jakiś handel polityczny, np. za poparcie dla podniesienia podatków? To się okaże na początku przyszłego roku.