Zakazane będą kolorowe reklamy, które teraz zastąpią czarno-białe napisy, znikną z paczek oznaczenia "light", a pojawią się duże graficzne znaki informujące o szkodliwości palenia. Nowe przepisy są jak na Stany Zjednoczone wyjątkowo restrykcyjne, ale to nie one stały się powodem głośnej dyskusji w mediach, lecz komentarz Białego Domu do całej sprawy.
Wszystko przez to, że Barack Obama chwalił nowe rozwiązania i przekonywał, że odwiodą one od palenia szczególnie młodych Amerykanów, ale o tym, czy on zwalczył nałóg, nie wspomniał ani słowem. Oliwy do ognia dolał jeszcze rzecznik Białego Domu Robert Gibbs, który pytany o to, czy prezydent rzucił palenie, odparł enigmatycznie, że "walkę z nałogiem tytoniowym prowadzi się każdego dnia".
To wywołało lawinę spekulacji, tym bardziej, że prezydent już kilkukrotnie walkę z nałogiem przegrał. Chociażby podczas kampanii wyborczej został kilkukrotnie przyłapany przez fotoreporterów z papierosem w ręku, mimo że wcześniej przekonywał, że definitywnie rzucił.
Wtedy Obamie się upiekło - usprawiedliwiała go stresująca sytuacja. Teraz jednak o wymówkę nie będzie tak łatwo. Tym bardziej, że dziennikarze już wytykają prezydentowi brak silnej woli i niekonsekwencję.
Obama nie może rzucić palenia?
2009-06-23
15:56
W Białym Domu cały czas trwa walka z... papierosowym nałogiem. Co więcej, wszystko wskazuje na to, że Barack Obama na razie ją przegrywa. A wyszło to na jaw przy okazji uchwalania restrykcyjnych przepisów antynikotynowych.