Bezprecedensowa deklaracja Obamy wydane z okazji irańskiego święta Noruz zostało pozytywnie przyjęte w Teheranie. Rzecznik irańskiego prezydenta Mahmuda Ahmedineżada zażądał jednak natychmiast "konkretnych działań", mogących prowadzić do "uznania i naprawy amerykańskich błędów z przeszłości".
Gest Baracka Obamy, to kolejny dowód na łagodzenie stanowiska USA w stosunku do krajów, które George W. Bush nazywał "śmiertelnymi wrogami Ameryki".
Oferując Teheranowi "nowy początek", Obama podkreślił, że pragnie "bezpośrednio rozmawiać z narodem i przywódcami Islamskiej Republiki Iranu". Dodał, iż jego administracja "opowiada się za działaniami dyplomatycznymi, prowadzącymi do wyjaśnienia wielu dzielących nas kwestii (...) a także za nawiązaniem konstruktywnych więzi między USA, Iranem i społecznością międzynarodową".
Czy polityka uśmiechu i wzajemnych uprzejmości odniesie pozytywny skutek? O tym przekonamy się niebawem. Amerykanie są podzieleni w ocenach zachowania swojego przywódcy. "Buziaka" komentują z rezerwą pamiętając groźby Iranu pod adresem USA oraz Izraela.