"Super Express": - Czy zgodzi się pan, że na podstawie pierwszych wypowiedzi prezydenta elekta można sądzić, że jego polityka nie będzie diametralnie różna od tej prowadzonej przez Busha?
Michael McDonald: - Nie. Z całą pewnością będzie to inna prezydentura. Obama jest politykiem zdecydowanie bardziej umiarkowanym, ostrożniejszym niż George Bush.
- Nie rzeczy to zapowiedziom o wielkich zmianach?
- Obama w kampanii wyborczej rozbudził wielkie nadzieje pragnących zmian Amerykanów, o wiele większe niż te, które mieli wobec Reagana, gdy wygrał wybory prezydenckie w 1980 r. Są one nierealnie wysokie głównie dlatego, że USA borykają się dziś z naprawdę poważnymi problemami, z których chyba najważniejszym jest kryzys finansowy. Dlatego nowy prezydent będzie miał duży problem, aby spełnić rozbudzone przez siebie oczekiwania.
- Zainicjowany przez Busha projekt tarczy antyrakietowej będzie kontynuowany?
- Rozumiem, że Polaków interesują dalsze losy tego projektu. Niestety, jak wielokrotnie pokazała historia, prezydent USA na początku kadencji zajmuje się przede wszystkim sprawami wewnętrznymi. Tak więc tarczą zajmie się najwcześniej za rok. W ogóle stosunki z Europą Wschodnią nie będą dla Obamy priorytetem, w przeciwieństwie np. do Bliskiego Wschodu.
- Prezydent Sarkozy na niedawnych szczytach państw w Nicei i Waszyngtonie ocieplił relacje UE-Rosja. Czy Obama postąpi podobnie?
- Na to pytanie będziemy mogli odpowiedzieć dopiero po rozpoczęciu jego prezydentury. Moim zdaniem relacje te bardziej będą zależeć od działań polityków rosyjskich niż od zmian w Białym Domu. Niestety, pierwsze po wyborze Obamy - zaczepne wobec Ameryki - wystąpienie Miedwiediewa dobrze nie wróży.
- Jak w USA odbierana była zmiana kursu UE wobec Rosji?
- Europa zawsze była bliżej związana z Rosją niż USA. Działania Sarkozy'ego są w zasadzie kontynuacją wcześniejszej polityki Paryża wobec Moskwy. Być może taką łagodniejszą drogą pójdzie też Obama. Nie zakłada to automatycznie polityki ustępstw, taką strategię nazwałbym raczej rozsądną polityką twardej ręki.
Michael P. McDonald
Ekspert prestiżowego amerykańskiego centrum Brookings, specjalista od kampanii wyborczych