Ta zbrodnia przypomniała nam, ze poza pandemią koronawirusa wciąż zagrażają nam także zamachy terrorystyczne, a ich ofiary są równie przypadkowe. Ujawniono wstrząsające kulisy wczorajszego ataku w Nicei. Przypomnijmy - islamski terrorysta wtargnął do bazyliki Notre Dame i wielkim nożem obciął głowę przypadkowej kobiecie, która właśnie tam przebywała. Zaszlachtował także kościelnego strażnika. Trzecia ofiara zdołała ciężko ranna uciec do pobliskiej kawiarni, gdzie skonała na podłodze. Tej kobiecie fanatyk także niemal uciął głowę. Sprawca został zatrzymany.
Jak się okazuje, szaleniec krzyczący "Allah akbar" dokonał zbrodni tuż nad pojemnikiem z wodą święconą, a przy sobie trzymał cały czas Koran. Kim był zbrodniarz? To Brahim Aoussaoui (21 l.), nielegalny imigrant z Tunezji, który do Francji przedostał się przez włoską wyspę Lampedusa z tłumem uchodźców. Zaczął zabijać, kiedy tylko zakończył obowiązkową kwarantannę. Jak zeznał, zamach był jego odpowiedzią na wezwanie Al-Kaidy do dżihadu z powodu dalszego rozpowszechniania we Francji rysunków z satyrycznego magazynu "Charlie Hebdo", pokazującego m.in. karykatury Mahometa. Odpowiedzialność za atak wzięło też Państwo Islamskie. Zidentyfikowano dwie ofiary - mężczyzna zabity w kościele to Vincent Loques (+54 l.), a kobieta, która umarła w kawiarni, to Simone Barreto Silva (+44 l.). Tuż przed śmiercią pochodząca z Brazylii ofiara zdażyła jeszcze wyszeptać: "Powiedzcie moim dzieciom, że je kocham".