Jak podaje „The Sun” Danny Polaris ze Swansea dwa tygodnie przed wylądowaniem w szpitalu umówił się na randkę z pielęgniarką w Berlinie. Przed spotkaniem mężczyzna zażył viagrę. Po wszystkim zaprosił dziewczynę do domu, która zgodziła się podać mu wzmacniacz erekcji. Jak przyznaje Danny to była jego najgorsza decyzja w życiu.
Księżna Meghan Markle sprzedaje dom za 2 miliony
Następnego ranka mężczyznę czekała niemiła niespodzianka, okazało się, że nadal erekcję. Nic z tym jednak nie zrobił, pd dwóch dniach zaczął odczuwać ból, w związku z czym udał się do lekarza. W gabinecie okazało się, że Polaris cierpi na rzadką chorobę – priapizm czyli długotrwały wzwód członka, który nie jest wywołany podnieceniem seksualnym. Schorzenie bez szybkiej interwencji może być niebezpieczne dla zdrowia.
Zrobili wódkę ze zboża w Czarnobylu! Wkrótce trafi do sklepów
Berlińscy lekarze bezskutecznie próbowali pomóc mężczyźnie. Wbijali igłę w jego członka aby usunąć nadmiar zebranej krwi. Przeprowadzono również specjalistyczny zabieg, jednak i on nie przyniósł poprawy. Znajomi Brytyjczyka uruchomili już specjalną zbiórkę pieniędzy na pomoc dla kolegi. Jeżeli żadne leczenie nie przyniesie rezultatów mężczyźnie grozi amputacja penisa.
Książki, gry, muzyka i wiele więcej z rabatem na stronie Empik promocje.