Muzzafer Kayasan, obywatel Turcji, od lat choruje na białaczkę. W listopadzie 2020 roku został zdiagnozowany na Covid-19. I właśnie wtedy zaczął się jego koszmar. Jak podaje portal "The National News", Kayasan przez dwa dni był wówczas hospitalizowany, po czym wrócił do swojego domu, gdzie miał spędzić dwa tygodnie w samoizolacji. Zgodnie z wytycznymi, jakie wtedy obowiązywały w Turcji, po tym czasie wykonano mu kolejny test, bo tylko jego negatywny wynik mógł zakończyć kwarantannę. Niestety, test wyszedł pozytywny, podobnie jak 77 kolejnych, jakim w ciągu ostatnich 14 miesięcy mężczyzna był poddawany. Jak to w ogóle możliwe? Medycy, którzy zajmują się pacjentem mówią, że problemem jest choroba, na którą cierpi. Powiedzieli mu, że jego organizm nie potrafi sobie poradzić z wirusem, bo jego układ odpornościowy jest osłabiony po walce z białaczką. W tej chwili przyjmuje więc leki, które mają ten układ nieco wzmocnić.
CZYTAJ TAKŻE: Przerażające znalezisko w Zatoce Neapolitańskiej. Przeleżało tam 40 lat!
Kayasan ma już dość. Jak sam mówi, najgorsza jest tęsknota za bliskimi, których widzi tylko przez okno. Co prawda przez jakiś czas mieszkała z nim jego żona, a potem syn - oboje, mimo kontaktu z zakażonym ojcem uzyskiwali negatywne wyniki testu - jednak odporność mężczyzny jest tak słaba, że nie powinien mieć z nikim bezpośredniego kontaktu. „Nawet kot przechodzący przez okno może mnie ponownie zarazić” – żartuje, ale do śmiechu mu nie jest. „Najgorsze, że nie mogę dotknąć moich bliskich. To jest bardzo trudne. Nie mogę się nawet zaszczepić z powodu mojego stanu zdrowia” - mówi i dodaje, że poprosił rządzących, by jakoś rozwiązali jego problem.
CZYTAJ TAKŻE: Przez sześć lat żył z oponą zaciśniętą wokół szyi. Krokodyla wreszcie udało się uratować