Całą sytuację relacjonuje "The New York Post". Rebecca i Danya Mahota pochodzący z Cape Cod, 8 sierpnia pilnie wsiedli do auta po tym, jak kobieta będąca w zaawansowanej ciąży poczuła, że rodzi. Para jechała do szpitala Beth Israel Deaconess w Plymouth, oddalonego o godzinę drogi od ich domu, gdy mniej więcej w połowie trasy Rebece odeszły wody. "Miałam jeden skurcz i już poczułam, że główka małej zaczyna wychodzić" - opowiadała potem świeżo upieczona mama. Jej mąż natomiast, gdy zobaczył, co jest grane, nie myślał długo, tylko zjechał na pobocze i zaparkował w krzakach.
USA. Ojciec odebrał poród w krzakach
Jeśli to już, to musimy to zrobić tutaj" - powiedział do niej Danya, który nie miał żadnego medycznego przygotowania. Zanim oboje uświadomili sobie, co się dzieje, ich córeczka Summer już była w objęciach wzruszonej mamy. "Zaczęła płakać i wszystko stało się wspaniałe" - powiedział dumny tata lokalnemu dziennikowi "Cape Cod Times". Na tym jednak nie koniec. Para postanowiła nie czekać na ambulans na poboczu ruchliwej drogi, tylko pojechać w bezpieczniejsze miejsce. Tym sposobem znaleźli sią na parkingu popularnej w Stanach Zjednoczonych restauracji fastfoodowej Dunkin' Donuts.
USA. Przeciął pępowinę na parkingu baru
Gdy na miejscu zjawili się ratownicy medyczni, zajęli się malutką, a jej tata przeciął pępowinę. Matkę i dziecko przewieziono do szpitala, gdzie przez kilka dni pozostawali pod obserwacją, po czym mogli wrócić do domu. "Gdy jednak dotarli na miejsce, zorientowali się, że telefon Rebekki zniknął — podobnie jak obrączka ślubna Danyi, która najprawdopodobniej spadła, gdy sprowadzał na świat Summer" - czytamy. Wszystko jednak skończyło się dobrze: telefon odzyskali dzięki namierzaniu GPS, aobrączki szukali wraz z przyjaciółmi przez kilka dni, ale w końcu ją znaleźli.