Dzięki temu policja z Embreeville otrzyma do pomocy psy gończe, które pomogą w poszukiwaniach Anny oraz odziały policyjnych kadetów, które pomogą przeszukiwać lasy i okolice Charlestown Meadows. Do akcji mogą się włączyć też osoby zatroskane losem Polki. W czwartek 18 maja o godz. 6 pm w Residence Inn by Marriott Philadelphia Great Valley/Malvern przy 10 General Warren Blvd, Malvern, PA 19355
odbędzie się spotkanie, w czasie którego każdy, kto zał Annę lub chce pomóc i włączyć się do akcji poszukiwawczej, będzie mógł skoordynować działania.
Przypomnijmy, śledczy ustalili, że Anna Bronisława Maciejewska wyszła ze swojego domu przy Hedgerow Lane 10 kwietnia około 9:45 rano. Bardzo się spieszyła. W pracy, w Voya Financial, jednak się nie pojawiła. Do mieszkania Anna Maciejewska też nie wróciła... Kobieta odjechała spod domu swoim Audi A4.
Ostatnią osobą, która widziała Annę był jej mąż Allan. Śledczym powiedział, że wychodziła do pracy, jak to określił, w „panice” spiesząc się na służbowe spotkanie. Nie wzięła z sobą telefonu. Współpracownicy Polki powiedzieli, że żadnego ważnego spotkania nie miała, tylko codzienny 15-minutowy meeting, który mogła opuścić. Jak ustaliliśmy, w pracy ostatni raz była 26 marca, zaś publicznie ostatni raz widziano ją w restauracji na obiedzie z mężem i synkiem w niedzielę 2 kwietnia.
- Ania wraz ze swoim synem Jędrusiem planowała przylecieć do Polski na 80. urodziny taty, które obchodził 30 marca. Trzy dni wcześniej, 27 marca zadzwoniła do nas z tą informacją, że przyleci na cztery dni. Ale 28 marca przysłała SMS-a treści: „Mamusiu, w pracy coś wypadło i przylecimy dopiero w czwartek, ale zostaniemy przez weekend (powrót w poniedziałek). Całuję, Ania” a wieczorem był telefon o podobnej treści. Zasugerowaliśmy, że może urodziny przeniesiemy na Wielkanoc. Powiedziała, że wieczorem będzie na ten temat rozmawiać z mężem, Allenem. W środę 29 marca przez cały dzień nie było żadnej wiadomości i dopiero, kiedy wysłaliśmy SMS-a z zapytaniem, czy przylatuje do Polski, przysłała odpowiedź treści: „Przepraszam nie mogę przylecieć, całuję Was Ania” - powiedziała nam pani Janina, mama Anny. Dodała, że 30 marca, w urodziny taty, nie zadzwoniła do niego z życzeniami tylko wysłała SMS-a. - Tata był zawiedziony i urażony tym że nie zadzwoniła. To do niej niepodobne - powiedziała pani Janina. Rodzice zaginionej dodają też, że od tamtej pory żaden z jej znajomych ani oni z nią nie rozmawiali. Anna podobno zachorowała i wysłała wiadomość do pracy, że nie będzie jej przez tydzień od 3 kwietnia. 10 kwietnia do pracy nie dojechała i nie wróciła do domu na noc. Zawiadomienie o jej zaginięciu złożyła rodzina z Polski 11 kwietnia na policji w Filadelfii.
Ania w dniu zaginięcia nie miała przy sobie paszportu, ale prawdopodobnie miała portfel. Przed zaginięciem Polki, 8 kwietnia mama Ani rozmawiała z jej mężem Allenem, który powiedział jej, żeby zadzwoniła za dwa dni. Jak twierdzą znajomi naszej rodaczki jest ona bardzo inteligentną i miłą osobą. Mieszka w pięknym domu, który sama zaprojektowała. Jest cenionym i lubianym pracownikiem. Matka Polki, pani Janina twierdzi, że Anna nigdy nie zostawiłaby swojego czteroletniego synka, którego kocha ponad wszystko. Zaginiona pochodzi z Warszawy i mieszkała w USA od 20 lat. Sprawę jej zaginięcia prowadzi Trooper Brian Olszewski. Siostra Anny zatrudniła prywatnego detektywa. Od czwartku każdy może pomóc w szukaniu Anny.
Odnaleziono samochód zaginionej Polki z Pensylwanii. Ale po Ani nie ma śladu
Policja Stanowa z Embreeville w Pensylwanii poinformowała na konferencji po południu w poniedziałek 15 maja, że jest w posiadaniu auta naszej zaginionej rodaczki, Anny Bronisławy Maciejewskiej (43 l.). Jej Audi A4, model z 2011 roku, z numerem rejestracji z Pensylwanii: HTF 2919, którym odjechała spod doku, kiedy ostatni raz była widziana 10 kwietnia, namierzono na parkingu położonym około 4 mile od jej domu w Charlestown Meadows.