W ubiegły piątek, 10 stycznia, Amerykańska Akademia Filmowa ogłosiła, że z powodu pożarów pustoszących okolice Los Angeles, ogłoszenie nominacji do tegorocznych Oscarów, pierwotnie planowane na 17 stycznia, odbędzie się 23 stycznia. "Ze względu na wciąż aktywne pożary w rejonie Los Angeles uważamy za konieczne przedłużenie okresu głosowania i przesunięcie daty ogłoszenia nominacji" - napisali we wspólnym oświadczeniu prezeska Akademii Janet Yang i jej dyrektor generalny Bill Kramer.
W tym roku nie będzie rozdania Oscarów?
Teraz okazuje się, że nagrody w ogóle mogą nie zostać w tym roku przyznane. Całą sytuację opisuje "The Sun", powołując się na informacje od osoby z oscarowego zespołu. "Najważniejszym zmartwieniem zarządu w tej chwili jest to, aby nie sprawiać wrażenia, że świętują, podczas gdy wielu mieszkańców Los Angeles zmaga się z rozpaczą i niewyobrażalną stratą. I z pewnością, nawet gdyby pożary ugaszono w ciągu najbliższego tygodnia, rzeczywistość jest taka, że miasto nadal cierpi i będzie musiało zmagać się z tym bólem przez wiele miesięcy. Dlatego na razie zarząd Akademii zdecydował, że skupi się na wsparciu i zbieraniu funduszy dla poszkodowanych".
Uroczystości i paczki z prezentami "niesmaczne"
Informator gazety twierdzi, że trwa opracowywanie "tajnej strategii awaryjnej" na wypadek odwołania ceremonii rozdania Oscarów zaplanowanej na 3 marca, co byłoby pierwszą taką sytuacją w 96-letniej historii przyznawania tych nagród. Ceremonii nie odwołano nawet w czasie pandemii koronawirusa. "Nawet jeśli ceremonia wręczenia nagród się odbędzie, paczki z upominkami o wartości 171 tys. dolarów nie będą wręczane. Obejmowały one trzydniowy pobyt w szwajcarskich Alpach, zabiegi kosmetyczne, biżuterię — ale członkowie zarządu uznali je za niesmaczne" - czytamy. "Akademia nie lubi być postrzegana jako oderwana od rzeczywistości — szerszy świat jest dla niej nieistotny — a wiele znanych nazwisk i szefów studiów filmowych straciło domy i firmy, więc wieczory hucznego świętowania nie wchodzą w grę".