Szokująca relacja ofiar ataku niedźwiedzia na Słowacji! Mężczyzna, który walczył z drapieżnikiem na ulicy, przerywa milczenie. Kobieta z dzieckiem uciekła w ostatniej chwili!
Ostatnie wydarzenia w słowackiej miejscowości Liptowski Mikulasz wstrząsnęły także Polakami. Niedźwiedź biegał po ulicach między ludźmi i samochodami, atakując przypadkowe osoby. Pięcioro przechodniów zostało rannych, a atak zwierzęcia na przechodzącego ulicą przypadkowego mężczyznę został uwieczniony na filmie. W mieście wprowadzono stan wyjątkowy. Wcześniej 31-letnia kobieta zginęła w Tatrach w rejonie tragedii po tym, jak podczas ucieczki przed drapieżnikiem spadła w przepaść. Teraz ofiary niedźwiedzia ze Słowacji przerwały milczenie. Mężczyzna, który stoczył nierówny, ale jakimś cudem zwycięski bój ze zwierzem na Słowacji, opowiedział w rozmowie z brytyjskim Daily Mail, jak dokładnie wyglądały te przerażające chwile.
"Tato, uważaj – niedźwiedź!". Mężczyzna był przekonany, że to tylko żart!
Jak relacjonuje Filip Biskupic, początek dramatu był wręcz groteskowy. Jechali na rowerach z 13-letnim synem Oliwerem przez centrum Liptowskiego Mikulasza. Nagle nastolatek zawołał: "Tato, uważaj – niedźwiedź!". Mężczyzna był przekonany, że to tylko żart. Byli przecież pośrodku ulicy w biały dzień. Nagle został uderzony z tyłu i spadł z roweru. Potem niedźwiedź zaczął drapać i gryźć! „Odruchowo zakryłem twarz i szyję rękami i kopałem tak mocno, jak tylko mogłem” – powiedział Biskupic.
"Jego moc była niesamowita. Na szczęście jestem dość wysoki i silny"
"Trochę walczyliśmy, tak przynajmniej twierdzi mój syn. Gdy niedźwiedź rzucił się na mnie, słyszałem, jak głośno sapał. Jego moc była niesamowita. Na szczęście jestem dość wysoki i silny i uprawiam wiele sportów, więc myślę, że to pomogło mi przetrwać” - relacjonuje mężczyzna. Jak dodaje, zmagania z niedźwiedziem wydawały się długie, choć tak naprawdę trwały 30 sekund. Jak dodaje Daily Mail, wśród rannych są też dwie kobiety w średnim wieku, 10-letnią dziewczynka i 72-letni mężczyzna. Uciec zdołała trzydziestokilkuletnia Dana, która miała ze sobą 3-miesięczną córkę w wózku dziecięcym. Niedźwiedź patrzył na nie z zaciekawieniem, a potem z jakichś powodów odpuścił i pobiegł dalej. "Strach pomyśleć, co by było, gdyby to wydarzyło się w weekend, gdy jest tu o wiele więcej ludzi" - mówi Dana dla Daily Mail.