Ofiary Putina wracają do Holandii. Brakuje ciągle 98 ciał!

2014-07-24 9:32

Samolot z ciałami ofiar katastrofy malezyjskiego boeinga na Ukrainie wylądował wczoraj po południu na holenderskim lotnisku w Eindhoven. Ale bliscy zabitych pasażerów wciąż przeżywają dramat niepewności - według holenderskich ekspertów aż 98 ciał pozostaje zaginionych!

"To nasz 11 września" - tak Holendrzy mówią o dniu 17 lipca, w którym nad wschodnią Ukrainą zestrzelono malezyjskiego boeinga. W lecącym z Amsterdamu do Kuala Lumpur samolocie było aż 193 obywateli ich kraju. Wczorajszy dzień był w Holandii dniem żałoby narodowej. Rano z Charkowa wyruszyły dwie maszyny - holenderska i australijska. Na ich pokładach leciały trumny z pierwszymi 50 ciałami. Na Ukrainie żegnano je z honorami, uroczyście powitano je także na lotnisku w Eindhoven. Oprócz rodzin ofiar czekali tam holenderski premier Mark Rutte (47 l.), król Wilhelm Aleksander (47 l.) z królową Maximą (44 l.) oraz przedstawiciele dziewięciu krajów, z których pochodzą zabici.

Do piątku do Holandii mają trafić pozostałe ciała. Ale czy na pewno? Holenderscy eksperci, wbrew zapewnieniom strony ukraińskiej, mają wątpliwości, czy miejsce tragedii przeszukano wystarczająco dokładnie. W wagonach pociągu chłodni przewożącego zwłoki z obwodu donieckiego doliczyli się tylko 200 ciał. Co stało się z kolejnymi 98? Jak zapewniają przedstawiciele Australii i Holandii, miejsce tragedii będzie przeszukiwane tak długo, aż nie odnajdą się wszystkie szczątki.

Tymczasem ustalono już, że przekazane Malezyjczykom przez prorosyjskich separatystów czarne skrzynki zestrzelonego samolotu zostaną przebadane przez brytyjskich ekspertów. Mogą oni pozyskać dane już dziś, potem przekażą je do analizy stronom holenderskiej i ukraińskiej.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają