24 lata temu Guo Gangtang z prowincji Shandong na wschodzie Chin zaczął przeżywać największy kosmzar swojego życia. Spod własnego domu w jednej chwili zniknął jego 2,5-letni syn. Poszukiwania nie przynosiły efektu. Od początku najbardziej prawdopodobym rozwiązaniem zagadki było porwanie. W Chinach uprowadzenia małych chłopców były wówczas powszechne i zdarzają się do dziś. Z powodu obowiązującej przez wiele lat "zasady jednego dziecka" ludzie nie mogli spłodzić następnego dziecka, jeśli jedno już mieli, a w tym kraju posiadanie męskiego potomka było i jest niezwykle istotne dla wielu ludzi. Nie brakowało więc handlarzy chłopcami i nabywców takich dzieci.
NIE PRZEGAP: Przełom w sprawie Britney Spears! Ona będzie wolna, jej ojciec pójdzie do więzienia?
Czy właśnie to spotkało 2,5-latka? To pytanie Gua Gangtang zadawał sobie przez długie 24 lata. Przez ten czas nie przestał szukać ani na jeden dzień. Przejechał na motorze pół miliona kilometrów, pokazując wszędzie plakaty z podobizną syna. Założył organizację zajmującą się zaginionymi dziećmi. Po 24 latach otrzymał telefon z policji. Okazało się, że dzięki nowoczesnym badaniom DNA udało się odnaleźć zaginionego syna całego i zdrowego. Mężczyzna ma dziś ponad 26 lat, jest nauczycielem. Faktycznie został uprowadzony przez handlarzy ludźmi, których później aresztowano. W ostatnią niedzielę zorganizowano wzruszające spotkanie syna i ojca, który nigdy nie stracił nadziei.