Nowa Zelandia. Ojciec ratował córkę aż do końca swoich sił
43-letni Reon Wikeepy w sobotę 12 listopada bawił się wodą na wyspie Moturiki ze swoją 16-letnią córką, 14-letnim synem i kilkoma siostrzeńcami, kiedy wydarzyła się tragedia. Gdy jego córka skoczyła do morza, nagle zmieniły się warunki, a ona zaczęła tonąć. Ojciec natychmiast ruszył jej na ratunek, informuje portal news.com.
"Zauważył, że walczyła i wskoczył do wody od razu, bez namysłu. Zanurzył się, aby ją podnieść" - napisała w oświadczeniu rodzina zmarłego. "Oddał całą swoją siłę i energię, aby ją ocalić. Rodzina próbowała wszystkiego, aby mu pomóc, ale poszedł na dno".
Syn Wikeepy ruszył mu na ratunek. Wskoczył do wody i trzymał ojca nad powierzchnią, zanim wepchnął go na łódź ratunkową. "Jest bohaterem, jak jego ojciec. To historia miłości rodziny, która oddałby za siebie wszystko, łącznie z życiem" - przekazuje rodzina.
Ratownicy prowadzili resuscytację Reona, ale nie udało się go reanimować. Pogrążeni w żałobie bliscy Wikeepy składają hołd jego odwadze. Podkreślają również, że podjąłby taką samą decyzję o próbie ratunku, nawet gdyby nie była to jego rodzina.
„Niestety wszystko to wydarzyło się poza naszym obszarem patrolowania i poza zasięgiem wzroku, po drugiej stronie wyspy Moturiki, ale dotarliśmy tam tak szybko, jak to możliwe”, mówił przewodniczący ratowników z grupy Mount Maunganui Lifeguard Service, Jamie Troughton. Dodał, że w sobotę warunki były wyjątkowo trudne przez 1,5-metrowe fale.
Polecany artykuł: