Jak informuje NBC News Ikeoluwa Opayemi i jej rodzina mieszkająca w Milord od 2 do 13 października przebywali u rodziny w Nigerii. Gdy dziewczynka wraz z najbliższymi wróciła do Stanów i poszła do swojej Meadowside Elementary School, dyrekcja kazała jej wrócić do domu i odbyć 21-dniową kwarantannę.
– Powiedzieliśmy uczennicy, że do 3 listopada będzie musiała zostać w domu w związku z tym, że niektórzy rodzice boją się o zdrowie swoich dzieci i sądzą, że uczennica mogła zostać zarażona wirusem ebola podczas pobytu w Nigerii – mówi Dennis McBride, dyrektor szkolnego okręgu zdrowia.
Ojciec dziecka domaga się odszkodowania od szkoły za dyskryminowanie córki.
– Moja rodzina nie podróżowała do żadnego z trzech krajów gdzie wybuchła epidemia. W Nigerii, gdzie przebywaliśmy, nie zanotowano żadnych przypadków zachorowań na chorobę zwaną gorączką krwotoczną od 31 sierpnia – tłumaczył ojciec dziecka.
– Dziewczynka, ani nikt z jej rodziny nie miał objawów zakażenia wirusem ebola. Ona jest okazem zdrowia i nie ma powodu, by nie mogła chodzić do szkoły – mówi Gary Phelan adwokat rodziny. Rodzina złożyła pozew o odszkodowanie.
Ojciec pozywa dyrekcję szkoły, bo córka… Nie mogła wejść do szkoły, bo bali się eboli
2014-10-30
1:00
W obawie przed szalejącym śmiertelnym wirusem ebola dyrekcja szkoły w Connecticut zakazała wstępu do szkoły uczennicy, która wróciła razem ze swoją rodziną z podróży do Nigerii.