Władimir Putin jest chory, czeka na operację i musi przynajmniej czasowo przekazać komuś władzę mimo trwającej wojny na Ukrainie. Takie plotki krążą po zachodnich i niezależnych rosyjskich mediach od dawna, chociaż Kreml oficjalnie zaprzecza, by rosyjskiemu prezydentowi dolegało cokolwiek poważnego. Zaczęło się już nawet typowanie następcy Władimira Putina. Niedawno wskazywano na generała Nikołaja Patruszewa (70 l.), dyrektora Federalnej Służby Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Ma to być podobno najbardziej zaufany człowiek Putina. Czyżby jednak ktoś zdetronizował szefa bezpieki? Kanał internetowy BAZA na Telegramie twierdzi, że wpływowy, zaledwie 36-letni rosyjski polityk mógł zostać namaszczony przez dyktatora na jego sukcesora. A wszystko miał zdradzić jeden niezwykły fakt. Aż trudno uwierzyć w to, co udało się Dmitrijowi Kowaliowowi, wysoko postawionemu urzędnikowi kremlowskiej administracji - szefowi jednego z departamentów.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Putin chce przenieść wojnę do innego kraju? Wywiad podaje jego nazwę
PRZECZYTAJ TAKŻE: Oto bohaterowie z Mariupola! Ranni obrońcy Azowstalu błagają o pomoc
Otóż podczas uroczystości z okazji Dnia Zwycięstwa na Placu Czerwonym w Moskwie Dmitrij Kowaliow przez długi czas szedł tuż obok Putina i poufale z nim rozmawiał. A przecież jeszcze niedawno rosyjski prezydent przyjmował swoich podwładnych, siedząc po drugiej stronie 30-metrowego stołu. Najwyraźniej Kowaliow wkradł się w łaski dyktatora. BAZA spekuluje, że panowie mogli rozmawiać o hokeju, ponieważ Kowaliow zamieszcza w mediach społecznościowych wiele zdjęć związanych z tym sportem.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Kolejna śmierć rosyjskiego oligarchy! "Leczył kaca jadem ropuchy u szamana"
PRZECZYTAJ TAKŻE: Putin ukrywa chorobę? Podczas parady zauważono dwa znaki