Od początku wojny na Ukrainie premier Węgier nie ukrywał, że nie zamierza dołączać do grona państw zdecydowanie odcinających się od Rosji i potępiających inwazję. Sprzeciwiał się sankcjom, nie zgadzał się na transport przez Węgry broni dostarczanej na Ukrainę, w końcu zapowiedział, że zgodnie z żądaniami Rosji zapłaci Putinowi w rublach za gaz. Uzasadniał to wszystko dobrem Węgier i trzymaniem ich z dala od cudzej wojny. Postawa Orbana wywoływała oburzenie w Europie, ale to wszystko blednie wobec bardzo mocnych oskarżeń, jakie wysunął pod adresem węgierskiego przywódcy sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksij Daniłow podczas konferencji prasowej. Daniłow stwierdził najpierw, że Węgry zostały zawczasu ostrzeżone przez Putina o nadciągającej pełnej inwazji na Ukrainę.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Było o krok od "wypadku jądrowego"! Rosyjski pocisk przeleciał tuż obok
PRZECZYTAJ TAKŻE: Broń nuklearna będzie użyta w 2024 roku? Niepokojące słowa byłego prezydenta
"Węgry otwarcie deklarują współpracę z Rosją. Co więcej, Putin wcześniej ich ostrzegał, że nastąpi atak na nasz kraj" - powiedział. Ale to nie wszystko. Daniłow powiedział także, że węgierskie władze liczyły na to, że po wojnie dostanie im się kawałek terytorium Ukrainy. "Z jakiegoś powodu Węgry myślały, że mogą przejąć część ukraińskiego terytorium. Zobaczymy, jakie konsekwencje spotkają ten kraj po wojnie" - stwierdził sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy cytowany przez Interfax-Ukraina. Węgry jeszcze nie skomentowały tych słów.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Oto Aniołki Putina! Te celebrytki wspierają wojnę na Ukrainie. Szokujące WIDEO
PRZECZYTAJ TAKŻE: Rosja wykorzystuje DELFINY w wojnie na Ukrainie! Są zdjęcia satelitarne