Sanele Masilela (8 l.) był zwykłym chłopcem mieszkającym w RPA. Ale któregoś dnia przyśnił mu się zmarły dziadek. - Witaj, chłopcze - rzekł jego przodek. - Nigdy nie wziąłem uroczystego ślubu i nawet w zaświatach tego żałuję. Tak się składa, że to do ciebie należy naprawienie błędu. Musisz wziąć ślub. Wybrałem ci świetną partię. Helen ma co prawda już 61 lat, ale zrób to, proszę, dla mnie - dodał dziadek i zniknął.
Chłopiec powiedział o śnie rodzicom, a oni, bojąc się gniewu przodków, zaczęli szykować ślub. Także Helen Shabangu (61 l.), choć miała już męża Alfreda (65 l.) i pięcioro dzieci, nie oponowała, wiedząc, że z duchem Sanele Masilela seniora nie należy zadzierać. W ten sposób odbył się ślub. Ale małżonkowie nie mieszkają jeszcze razem. - Najpierw muszę skończyć podstawówkę - stwierdza przytomnie młody mąż.