W ostatnich dniach ICE, na polecenie administracji, zwiększyło liczbę nalotów i łapanek. Nie tylko na granicy. W weekend ruszyło na Oakland w Kalifornii i jej północne rejony. Burmistrz Oakland Libby Schaaf, do której dotarły informacje o planowanej akcji ICE, wydała oficjalne ostrzeżenie dla mieszkańców, radząc, by zostali w domach. Naloty zakończyły się zatrzymaniem 150 osób, ale na burmistrza poleciały gromy ze strony agencji. - Przez jej komunikat nie udało nam się zatrzymać 800 groźnych imigrantów. To posunięcie było niczym innym jak ostrzeżeniem dla gangów - mówił w Fox News Thomas Homan szef U.S. Immigration and Customs Enforcement. Komentatorzy wytknęli mu jednak, że sama agencja przyznaje, że wielu spośród zatrzymanych nie miało na koncie żadnego przestępstwa i nigdy nie popadło w konflikt z prawem, więc mówienie o "ochronie gangsterów" ma się nijak do rzeczywistości.
Sama burmistrz nie żałuje swojej decyzji. - Miasto Oakland ma legalne prawo do tego, by być miastem sanktuarium i chronić mieszkańców. Nie złamaliśmy tutaj żadnych przepisów i nie żałuję swojej decyzji - powiedziała burmistrz Libby Schaaf.