Po tym, jak muzeum zostało otwarte najpierw dla rodzin ofiar 9/11, w środę ekspozycję otwarto dla każdego zwiedzającego. Bilety pierwszego dnia były za darmo dzięki hojności jednego ze sponsorów, ale rozeszły się co do jednego jeszcze na wiele dni przed otwarciem. Ale i w czwartek do południa, kiedy już trzeba było zapłacić po 24 dol., zostało zaledwie kilka.
Kto wejdzie do muzeum, zobaczy ponad 10 tysięcy przedmiotów – kawałków ubrań, dokumentów, butów, motocykli, mundurów, wozów strażackich i policyjnych, pierwszych stron gazet, symbolicznych flag czy patchworków oraz kawałków konstrukcji wież WTC.
Ponadto na ścianach znajduje się 23 tysiące fotografii, posłuchać można blisko dwóch tysięcy historii i wspomnień, a także zobaczyć 500 godzin filmów. Wszystkie są bardzo osobiste, zdawałoby się, „proste”, ale jakże poruszające i wywołujące wiele emocji.
– Nie sposób powstrzymać łez... Patrząc na te wszystkie eksponaty, zdjęcia i relacje rodzi się niesamowity obraz ludzkiej odwagi, poświęcenia, heroizmu, jedności. A z drugiej strony: niewyobrażalnego okrucieństwa kogoś, kto w imię „świętej wojny” zamordował tysiące niewinnych ludzi. Myślę, że każdy powinien tutaj przyjść – mówi nasza Czytelniczka, która była w środę jedną z osób odwiedzających muzeum.
Zapewne jednym z takich bardzo poruszających eksponatów jest kawałek schodów – „survivors' staircase” – którymi setki ludzi uciekało, by ratować swoje życie. Albo dwa zdjęcia z takim samym ujęciem Manhattanu, tyle, że na jednym z nich widać płonące wieże... Ponadto m.in. wiadomość dla żony od męża, który mówi, że jest w samolocie, który został porwany.
Każdy zainteresowany wejściem do muzeum powinien zajrzeć na stronę: www.911memorial.org
foto Anna Salamon