W Pakistanie, w rejonie gór Nanga Parbat, doszło do ataku terrorystycznego. Co najmniej 10 osób zginęło - ofiarami byli wspinacze z Chin, Rosji i Ukrainy, którzy pozostali w bazie noclegowej. Zabito również ich przewodnika.
>>> Atak terrorystyczny w Dagestanie
Do ataku przyznaje się ugrupowanie Jundullah, które twierdzi, że obcokrajowcy są ich wrogami.
- Z dumą bierzemy odpowiedzialność za dokonanie zamachu i zapewniamy, że do tego rodzaju incydentów w przyszłości dojdzie jeszcze wielokrotnie - mówił rzecznik grupy.
Polacy również w górach, grozi im niebezpieczeństwo?
Nanga Parbat to dziewiąty najwyższy szczyt świata i cel licznych eskapad himalaistycznych. Ostatniej nocy około 40. osób korzystając z poprawiających się warunków pogodowych wyruszyło na trasę. Wśród nich była ekipa prowadzona przez Polkę Aleksandrę Dzik. - Niemal wszyscy członkowie naszej grupy byli tej nocy w drugim obozie. Nie mamy kontaktu z polskim i włoskim zespołem, w którym jest Paweł Michalski - poinformowała Dzik w rozmowie z gazeta.pl.
Jak doszło do zamachu?
Około północy grupa osób, która pozostała w hotelu została zaatakowana przez terrorystów. Napastnicy zaatakowali przebrani w mundury policyjne. Najpierw zabrali turystom pieniądze i paszporty, a następnie otworzyli do nich ogień. Przeżyła tylko jedna osoba - Chińczyk.