Pierwsza "hokejowa mama" Ameryki – jak samą siebie nazwała Sarah Palin – pomimo przegranej w wyborach nie traci popularności i bardzo sprytnie korzysta ze swojej sławy. Udziela wywiadów, występuje w sesjach fotograficznych, inkasując przy tym znaczne sumy.
O jakich kwotach mówimy? Plotka głosi, że za komentarz na żywo do zaprzysiężenia Baracka Obamy proponowano jej pięciocyfrowe wynagrodzenie. Palin oferty nie przyjęła, więc nie dowiemy się, czy to prawda. Pewne jest natomiast to, że gubernator Alaski znalazła sposób na zarobienie nawet kilkunastu milionów dolarów.
W jaki sposób chce zbić taką fortunę? Postanowiła napisać autobigrafię i choć na razie nikt nie widział nawet strony zwierzeń niedoszłej wiceprezydent, na brak ofert od wydawców nie narzeka. Wiadomo, że o prawo do książki będą walczyć największe wydawnictwa na rynku, a o interesy pani Palin zadba Robert Barnett - jeden z najsłynniejszych adwokatów w Waszyngtonie. To on pomagał w podpisywaniu umów z wydawcami Barackowi Obamie, Billowi Clintonowi i jego żonie, Hillary.
Palin napisze autobiografię
Jeśli jest ktoś, kto na wyborach prezydenckich w USA zyskał więcej niż sam Barack Obama, to jest to Sarah Palin. Była kandydatka na wiceprezydenta nadal jest na fali i zamierza zarobić na swojej popularności – dlatego pisze autobiografię.