Nie ma wątpliwości, że na terenie obwodu chersońskiego szykuje się coś bardzo poważnego. We wtorek (18 października) szef okupacyjnych władz obwodu, Wołodymyr Saldo, ogłosił pilną ewakuację cywilów. Postraszył, że strona ukraińska "gromadzi siły do pełnowymiarowej ofensywy" na Chersoń oraz że "istnieje bezpośrednie zagrożenie zatopienia terytoriów w związku z planowanym zniszczeniem zapory kachowskiej elektrowni wodnej". Z kolei Wołodymyr Litwinow, lojalny wobec Kijowa przedstawiciel władz Chersońszczyzny poinformował, że okupacyjne władze przede wszystkim ewakuują z obwodu chersońskiego kolaborantów. "Zdają sobie sprawę, że trzeba będzie odpowiadać za zdradę, więc uciekają" - mówił.
Wojna na Ukrainie. Bomba atomowa bliżej niż kiedykolwiek?
Nerwowa ewakuacja Chersonia i okolic to odpowiedź na kontrofensywę Ukrainy. Pytanie tylko, czy Rosjanie naprawdę się boją, nie są już w stanie trzymać swoich pozycji i dlatego w panice uciekają, czy to manipulacja, by móc zaatakować bronią atomową, broniąc "swojego" terytorium? Dmitrij Pieskow, rzecznik Kremla nie pozostawia wątpliwości. "Wszystkie anektowane na Ukrainie terytoria są niezbywalnymi częściami Federacji Rosyjskiej i wszystkie są chronione. Ich bezpieczeństwo jest zapewnione na tym samym poziomie, co reszta terytorium Rosji" - powiedział we wtorek dziennikarzom.
Wojna na Ukrainie. Rosjanie nakradli, więc uciekają
"[Rosjanie] już okradli przedsiębiorstwa, które można było okraść, wywozili w ostatnim tygodniu wyposażenie prywatnych firm (...) Faktycznie przygotowują swoją ucieczkę na lewy brzeg Dniepru i tym samym chcą zabrać kolaborantów, którzy pracowali podczas referendów. To planowa ewakuacja dla kolaborantów" - uważa natomiast Serhij Chłań, deputowany do rady obwodowej, którego cytuje Suspilne.