Papież Franciszek zakazał plotkowania i nakazał się uśmiechać! "Żądanie tego od kobiety jest bohaterstwem"
Papież Franciszek na początku swojego pontyfikatu miał opinię hierarchy postępowego i liberalnego, ale potem nie raz zaszokował swoimi wypowiedziami. Najszerszym echem odbiły się jego wypowiedzi o wojnie na Ukrainie, spowodowanej jego zdaniem nie po prostu przez agresywnego Putina, a przez "NATO, które szczekało pod drzwiami Rosji". Także wypowiedzi o tak zwanych sprawach obyczajowych bywały zdumiewające. Tym razem papież Franciszek także pozwolił sobie na tego rodzaju tyradę. 88-letni papież przemawiał do grupy sióstr dominikanek ze Związku Misjonarzy św. Katarzyny ze Sieny. Kazał im się uśmiechać i nie plotkować. „Plotki zabijają, plotki zatruwają. Proszę, nie plotkujcie między sobą, nigdy. Żądanie tego od kobiety jest bohaterstwem, ale no dalej, idźmy naprzód i nie plotkujmy” - dowcipkował Franciszek, najwyraźniej stwierdzając, że kobiety nieustająco plotkują z natury, a namawianie ich do porzucenia tego zwyczaju to istny heroizm. „To nie jest coś, co pomaga przyciągnąć ludzi. Ocet jest obrzydliwy, a zakonnice o octowych twarzach, nie mówmy o tym nawet”, dodał, mając zapewne na myśli tak zwaną kwaśną minę, czyli nie dość rozanieloną.
"Żadnego dialogu z Diabłem, rozumiecie? Nie rozmawiamy z Diabłem”
„Pan pokazał nam, że rozmawiał ze wszystkimi, z wyjątkiem… była jedna osoba, z którą Pan nigdy nie rozmawiał: Diabeł. Proszę, rozmawiajcie ze wszystkimi, z wyjątkiem Diabła. Diabeł wchodzi do wspólnoty, widzi zazdrość, wszystkie te rzeczy, które należą do wszystkich ludzi, nie tylko kobiet, wszystkich, tam właśnie idzie Diabeł. Żadnego dialogu z Diabłem, rozumiecie? Nie rozmawiamy z Diabłem” - dodał Franciszek, tym razem stwierdzając, że co prawda plotkowanie to domena kobiet, ale Diabeł kusi wszystkich. To nie pierwszy raz, gdy słowa papieża o kobietach uznano za niestosowne. We wrześniu zeszłego roku w siedzibie Katolickiego Uniwersytetu w Leuven w Belgii mówił, że "kobieta jest płodnym przyjęciem, troską, życiodajnym poświęceniem". Słowa te władze uczelni uznały za "deterministyczne i umniejszające", podkreślając "brak zrozumienia i dezaprobatę dla stanowiska przedstawionego w kwestii roli kobiet w Kościele i społeczeństwie".