Śladem Jezusa
Człowiek, który chciał być zawsze jak najbliżej cierpiących, sam cierpi i uczy nas wszystkich, jak nieść swój krzyż. Swą drogę krzyżową przemierza, podobnie jak Jezus, w piątek.
Zawsze w piątek, od czasu, gdy tylko przyjął święcenia kapłańskie, odprawiał to nabożeństwo. Również wczoraj rano przeżywał mękę Chrystusa leżąc na łożu boleści. W pełni świadomy - jak podkreślał rzecznik Stolicy Apostolskiej Joaquin Navarro-Valls - poprosił, by mu odczytano kolejne stacje "Drogi krzyżowej". Leżąc w milczeniu, po każdej z nich przeżegnał się.
Łzy rzecznika
Ten pełen wiary, złamany chorobą człowiek, wyciska łzy wzruszenia u swych najbliższych współpracowników. Nawet służący mu od 26 lat, opanowany i wydawać by się mogło niewzruszony Navarro-Valls nie mógł spokojnie opowiadać o cierpieniu Ojca Świętego. Smutek i ból ściskał mu gardło, a do oczu napływały łzy, gdy miał opowiedzieć dziennikarzom o tym, co widział. Wykrztusił jedynie, że jeszcze nie widział Jana Pawła II w takim stanie. - Nigdy jeszcze nie widziałem u papieża tak dużych kłopotów z oddychaniem - powiedział i szybkim krokiem zszedł z mównicy. Odwrócił głowę chcąc ukryć wzruszenie przed kamerami.
Gotowy na spotkanie
A sam Ojciec Święty jest pogodny. - Jest przygotowany do drogi - podkreśla o. Konrad Hejmo, dominikanin opiekujący się polskimi pielgrzymami w Rzymie. Papież czeka na chwilę przejścia na drugą stronę życia. W nocy - być może z rąk swego przyjaciela i osobistego sekretarza Stanisława Dziwisza - przyjął sakrament chorych, a także komunię świętą. Pozostała mu tylko modlitwa i wspólna msza św., którą z łóżka koncelebrował z arcybiskupem Dziwiszem. Gdy na ołtarzu Chrystus pod postacią chleba i wina ofiarował swe życie, papież darował mu swój ból i cierpienie. Potem, wczesnym popołudniem, poprosił, by czytano mu fragmenty Pisma Świętego.
W domu
Ojciec Święty woli odejść z tego świata u siebie - we własnym domu, którym przez 26 lat pontyfikatu był dla niego Pałac Apostolski. Nie chciał przebywać w obcych ścianach kliniki Gemelli. Gdy lekarze zaproponowali mu przewiezienie do szpitala, zdecydowanie zapytał, czy to jest konieczne. Odpowiedź brzmiała "nie". Więc pozostał w Pałacu Apostolskim, w pobliżu bazyliki św. Piotra, grobów pierwszych męczenników, jak on świadków wiary. Tam papież pielgrzym, w swoich prywatnych apartamentach, chce w spokoju, niesionym przez wieki tradycji, udać się w swą ostatnią drogę. "Bądźcie ze mną" - powiedział do Polaków, gdy wybrano go papieżem. Bądźmy z nim, bo tak bardzo teraz tego potrzebuje.
Droga przez mękę
Środa, 30 marca - ostatnia audiencja
Jan Paweł II pojawia się w swoim oknie i pozdrawia ręką oraz błogosławi wiernych zgromadzonych na placu św. Piotra. Papież próbuje coś powiedzieć, ale niestety nie udaje mu się to. Jest to najkrótsza audiencja w historii jego pontyfikatu. Trwa 5 minut. Wtedy papież po raz ostatni pokazuje się publicznie. Żegna się z wiernymi.
Rzecznik Watykanu Joaquin Navarro-Valls przekazuje wiadomość, że cierpiący na anemię papież odżywiany jest dzięki sondzie nosowo-żołądkowej. Miała ona być etapem przejściowym przed zabiegiem wprowadzenia sondy bezpośrednio do żołądka przez nacięcie na brzuchu.
Czwartek, 31 marca
- namaszczenie chorych
18.30 - zaczynają pojawiać się pierwsze nieoficjalne informacje o pogarszającym się stanie zdrowia papieża. Po południu, na tle silnego zakażenia dróg moczowych, następuje stan zapalny całego organizmu. Papież przechodzi też zawał serca. Natychmiast zostaje zastosowane wspomaganie pracy serca i płuc. Ojciec Święty postanawia pozostać w swoich apartamentach, gdzie ma zapewnioną pełną opiekę lekarską. Odmawia przewiezienia go do szpitala.
19.17 - papież przyjmuje sakrament chorych i wiatyk - komunię świętą udzielaną w niebezpieczeństwie. Późnym popołudniem następuje stabilizacja stanu zdrowia. W nocy jednak znów ulega pogorszeniu. Papież jest przytomny i świadomy.
22.55 - papież Jan Paweł II ma wysoką gorączkę spowodowaną przez infekcję dróg moczowych
23.30 - w papieskich apartamentach gaśnie światło
23.49 - z papieżem jest źle, bardzo źle - donoszą rzymskie anonimowe "źródła medyczne".
Piątek, 1 kwietnia
- ostatnia komunia
0.37 - papież otrzymuje antybiotyki i jest pod opieką watykańskiej ekipy medycznej - osobistego lekarza Renato Buzzonettiego, dwóch specjalistów od reanimacji i dwóch pielęgniarzy
2.49 - stan papieża stabilizuje się
6.00 - papież koncelebruje mszę świętą
7.15 - papież przypomina sobie, że jest piątek, czyli dzień, w którym od początku jak jest kapłanem odbywa drogę krzyżową. Prosi o odczytanie mu stacji Drogi Krzyżowej. Słucha jej uważnie i po każdej stacji żegna się. Chwilę później odbywa liturgię godzin.
9.29 - do Watykanu przybywa kardynał Camillo Ruini. Zgodnie z prawem kanonicznym, do niego należy obowiązek ogłoszenia śmierci papieża
9.30 - Jan Paweł II gaśnie pogodnie - mówi kardynał Andrzej Maria Deskur, przyjaciel papieża
10.17 - papież jest w śpiączce - twierdzi włoska agencja Apcom i informatorzy związani z medykami Ojca Świętego, Watykan oficjalnie to dementuje
10.37 - stan zdrowia Jana Pawła II się pogarsza. Mimo to Jan Paweł II w sypialni, w której przebywa, przyjmuje swoich współpracowników: sekretarza stanu kardynała Angelo Sodano, substytuta sekretariatu stanu arcybiskupa Leonardo Sandriego, kardynała Camillo Ruiniego, kardynała Edmunda Szoka, dziekana Kolegium Kardynalskiego kardynała Josepha Ratzingera i jego ekscelencję Giovanniego Lajolo. Przychodzą oni kolejno.
12.40 - ciśnienie krwi Ojca Świętego jest niestabilne. Papież jest w pełni świadomy i pogodny. Prosi o przeczytanie kilku fragmentów Pisma Świętego i uważnie słucha.
13.20 - Ojciec Święty przez kilka godzin modli się, słucha lektury Pisma Świętego
16.40 - Watykan ogłasza podpisaną przez Jana Pawła II listę nominacji 18 nowych biskupów i nuncjuszy. Na liście jest jedno polskie nazwisko - ksiądz Jerzy Maculewicz. Stanie on na czele nowo utworzonej administracji apostolskiej w Uzbekistanie.
Z papieżem jest bardzo źle
- Ojciec Święty na skutek ciężkiego zakażenia dróg moczowych zachorował na wstrząs septyczny - mówi prof. Andrzej Kuebler (59 l.), przewodniczący Polskiej Grupy ds. Sepsy.
- Jest to niezwykle poważny stan zapalny całego organizmu, atakujący wszystkie najważniejsze organy - mówi profesor Kuebler. Stopniowo doprowadza do niewydolności płuc i nerek, nie można utrzymać ciśnienia krwi w normie bez odpowiednich leków. Pacjent leczony jest w warunkach intensywnej terapii, jakie z pewnością stworzono w apartamentach papieskich. Choremu podaje się płyny, żeby wypełnić naczynia krwionośne (żeby się poszerzyły) i antybiotyki. Bardzo niebezpieczne są zaburzenia krzepnięcia krwi, powodujące zatory żylne. Powstaje kwasica tkankowa, która upośledza przemianę materii. W ciężkim stadium choroby podstawowe funkcje życiowe podtrzymywane są przez np. respirator czy sztuczną nerkę. Dodatkowo zbyt niskie ciśnienie krwi spowodowało jej słaby przepływ przez naczynia i doprowadziło do zawału serca. To wszystko nakłada się na ogromną złożoność leczenia.