Papież Franciszek znowu mówi o wojnie na Ukrainie. Jego słowa wywołały oburzenie
Od początku wojny na Ukrainie papież Franciszek wywoływał osłupienie swoimi wypowiedziami na jej temat. Zdawałoby się, że trudno jednoznacznie nie potępić sprawców rosyjskiej agresji, rzezi cywilów i w oczywisty sposób ich wskazać, jednak głowa Kościoła katolickiego ma z tym z jakiegoś powodu spory problem. Teraz słowa papieża Franciszka na temat wojny na Ukrainie ponowie wywołały burzę. Niektórzy uznali, że znów zbyt łagodnie wyraził się o sprawcach rosyjskiej agresji. Co dokładnie powiedział papież Franciszek? Czy naprawdę można uznać, że zaczął usprawiedliwiać zbrodnie, a może tym razem interpretacja jego słów to przesada? Podczas spotkania z wiernymi na modlitwie Anioł Pański w Watykanie powiedział, przytaczając "Braci Karamazow" Fiodora Dostojewskiego: "Miłujcie człowieka i w grzechu jego, albowiem to jest podobieństwo Bożej miłości i szczyt miłości na ziemi". Tymczasem m.in. Kanał24 przypomina, że w powieści jeden z bohaterów usprawiedliwia zbrodnie przy pomocy tego rodzaju retoryki, a wcześniejsze słowa papieża głosiły m.in., że to nie naród rosyjski rozpętał wojnę, a "żołnierze i najemnicy".
"NATO szczekało pod drzwiami Rosji". Papież dotychczas szokował podejściem do wojny na Ukrainie
Od początku wojny na Ukrainie reakcja papieża na konflikt była przedmiotem krytyki. Franciszek nie potępił wprost Putina, a w końcu napisał na Twitterze, że „wszyscy jesteśmy winni” wybuchowi wojny, w mętny sposób uznając, że to ogólna kondycja moralna ludzkości wywołała to nieszczęście. Potem papież Franciszek poszedł o krok dalej. W sposób zdumiewająco podobny do retoryki kremlowskich oficjeli wypowiedział się dla „Corriere della Sera” o „szczekaniu NATO pod drzwiami Rosji” jako o możliwej przyczynie rosyjskiej agresji. "To złość, nie wiem, czy została sprowokowana, ale może ułatwiona" – dodał. To nie wszystko. Podał też w wątpliwość pomoc dla Ukrainy. „Nie mogę odpowiedzieć, jestem za daleko, na pytanie, czy słuszne jest zaopatrywanie Ukraińców" - mówił jeszcze niedawno papież.