"To była mała, słodka staruszka", "Martwię się i myślę, co się z nią stało" - tak sąsiedzi zaginionej w tajemniczych okolicznościach Nellie Lucille Sullivan (+92 l.) mówili dwa lata temu amerykańskiej telewizji WLOS. Starsza pani mieszkała w Candler w Karolinie Północnej z wnukiem i jego partnerką. W pewnym momencie przestała pojawiać się na ulicy. Krewni nie byli w stanie powiedzieć, co się z nią stało... Mark Alan Barnes i Angela Lucille Wamsley wydawali się policji podejrzani, ale nie udało się natrafić na żaden decydujący trop. Sprawa mogłaby utknąć w martwym punkcie na jeszcze dłużej, gdyby nie... kaczka, którą Barnes i Wamsley hodowali w okolicy starej przyczepy kempingowej, gdzie mieszkali. Pewnego dnia, gdy śledczy kręcili się wokół przyczepy, zauważyli podejrzane zachowanie ptaka. Kaczka była dziwnie zainteresowana okolicami przyczepy, aż znalazła jakieś wejście pod nią i wślizgnęła się tam.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Szok! Naukowcy ostrzegają przed inwazją KOSMITÓW. To oficjalne!
PRZECZYTAJ TAKŻE: Tajemnicza choroba dzieci w Europie już zabija! "Przyczyna nieznana"
Policjanci podążyli za nią, a wtedy pod przyczepą... natknęli się na zwłoki zaginionej 92-latki! Były już w stanie zaawansowanego rozkładu, ale ciekawska kaczka wykopała je stopniowo z płytkiego, prowizorycznego grobu. Mark Alan Barnes i Angela Lucille Wamsley zostali aresztowani i usłyszeli zarzuty zabójstwa Nellie Lucille Sullivan. Pierwsza rozprawa odbędzie się 13 maja. "Gdybym mógł, dałbym tej kaczce medal" - mówi sierżant Mark Walker, szeryf hrabstwa Buncombe w Karolinie Północnej cytowany przez "Daily Star".
PRZECZYTAJ TAKŻE: Wyszła za mąż za kota bez nogi! Miała jeden ważny powód
PRZECZYTAJ TAKŻE: Gdzie jest księżna Monako?! Nowe tajemnicze zdjęcie Charlene