Pomysłodawcą East River Skyway, bo tak miałaby się nazywać kolejka linowa, jest Daniel Levy, szef firmy CityRealty. W zamyśle, który przedstawił już w 2014 roku, ma kilka wagoników, zawieszonych na linach, podobny do tych, jakie jeżdżą między Manhattanem a Roosevelt Island, i które – tak na marginesie – 17 maja skończyły czterdzieści lat. Wykorzystując zamieszanie związane z remontem „elki”, pomysłodawca ponownie forsuje swój projekt. Twierdzi, że w czasie komunikacyjnego paraliżu pod ziemią, dzięki kolejce będzie można szybko i przyjemnie przemieszczać się w powietrzu między Brooklynem a Manhattanem. Jak twierdzi Daniel Levy, East River Skyway mógłby przewozić każdego dnia około 200 tys. pasażerów, czyli tylko o 100 tys. mniej niż obecnie metro linii L. Kolejka linowa kursowałaby co 30 sekund, a każdy wagonik zabrałby około 40 osób. A co na to pasażerowie? – Czemu nie! Pomysł moim zdaniem świetny. Taka kolejka bardzo pomogłaby w czasie remontu a później mogłaby dalej służyć. Myślę, że chętnych na taki sposób przemieszczania się między Manhattanem a Brooklynem nie zabrakłoby – mówi jeden s pasażerów linii L.
Foto CityRealty
Pasażerom podoba się pomysł „powietrznego” połączenia między Manhattanem a Brooklynem
Kolejką linową zamiast „elką”? Czemu nie! Pomysł kolejki linowej nad East River jaki na nowo pojawił się wraz z zapowiedzią wielkiego remontu linii L, bardzo podoba się pasażerom, którzy muszą już myśleć o alternatywnych połączeniach między Brooklynem a Manhattanem. Ich zdaniem byłoby to bardzo wygodne a przy okazji atrakcyjne dla miasta.