Brazylijska supermodelka została wypatrzona, gdy miała zaledwie 13 lat, jednak długo nie mogła się wybić ze względu na jedną rzecz. Projektanci nie chcieli jej na swoich pokazach, bo twierdzili, że... ma za duży nos. W końcu w 1997 roku, podczas londyńskiego tygodnia mody, zwróciła uwagę Aleksandra McQueena i to on otworzył jej drzwi do wielkiej kariery. Ten moment jest jednak naznaczony dużą traumą. Jak podaje "Daily Mail", projektant zaproponował jej udział w swoim pokazie, miał jednak dla niej przygotowany wyjątkowo skąpy strój. Żona gwiazdora ligi NFL, Toma Brady'ego miała założyć mocno wycięte figi i top zrobiony z cieniutkich, srebrnych pasków, które odsłaniały praktycznie cały jej biust. "Miałam 18 lat, właściwie nie mówiłam po angielsku, nie byłam więc w stanie powiedzieć, że to mi nie pasuje. Nie miałam pojęcia, co ja właściwie mam na sobie. Po prostu się rozpłakałam" - mówi dla brytyjskiego "Vogue'a".
CZYTAJ TAKŻE: Robi tatuaże rocznemu synkowi. "Wygląda jak gangster". "Nie jestem złą matką"
Gisele Bündchen zdradza, że razem z nią po przymiarce płakała jej makijażystka, bo nie była w stanie pomalować zalanej łzami modelki. "Do rzęs miałam przyczepione pióra, więc gdy płakałam, odklejały się. Ona prosiła, bym się uspokoiła, a ja myślałam tylko o tym, by mój tata nie zobaczył zdjęć z tego pokazu" - wspomina.
CZYTAJ TAKŻE: Małpia ospa atakuje Europę. Kolejne przypadki rzadkiej choroby. Czy dotrze do Polski?