Wielki Czwartek
Tego dnia nie wolno było wykonywać żadnych ciężkich prac. Od Wielkiego Czwartku rozpoczynały się naprawdę święta. W czwartek do południa dziewczęta malowały jajka, aby były gotowe na sobotę do świecenia, wieczorem zaś cała rodzina udawała się do kościoła na Triduum Paschalne.
Ale Wielki Czwartek to przede wszystkim święto kapłanów, ponieważ w tym dniu, w czasie Ostatniej Wieczerzy, został ustanowiony sakrament kapłaństwa. Na pamiątkę obmycia nóg apostołom przez Pana Jezusa, biskupi obmywają nogi 12 księżom. W parafiach księża obmywają nogi marszałkom lub wyznaczonym dwunastu mężczyznom zasłużonym dla kościoła.
Pod koniec czwartkowej mszy milkną w kościele wszystkie dzwonki, aż do momentu zmartwychwstania odzywają się tylko drewniane kołatki. Przez cały dzień ogranicza się spożywanie potraw, tradycyjnie jadło się przeważnie dwa razy – rano i w południe, wieczór spędzano na modlitwie.
Wielki Piątek
W Wielki Piątek nie wolno było głośno rozmawiać, śmiać się, a lustra były zasłaniane ciemnym materiałem, bo można było w nich zobaczyć złego.
Na Lubelszczyźnie młode dziewczęta przed wschodem słońca biegły do źródełka po wodę. Jak głosiło stare podanie, jeśli młoda dziewczyna obmyła twarz w źródełku przed wschodem słońca, miała spodobać się wybranemu chłopcu, ponieważ jej twarz piękniała po zetknięciu ze źródlaną wodą. Z twarzy miały niknąć wszelkie mankamenty urody. Dobrze też było mieć taką wodę w domu, bowiem w razie choroby ludzi czy zwierząt była najlepszym lekiem.
Młodzi chłopcy też mieli zajęcie – do południa chodzili z krzyżykiem po domach mówiąc: „zabili, zamęczyli Pana, a On zmartwychwstał dnia trzeciego z rana, a ją tą nowinę roznoszę i o jajeczko kraszone proszę”. Dziewczęta obdarowywały wówczas chłopca najpiękniejszą pisanką.
Wielki Piątek to oczywiście również Droga Krzyżowa. Przez wszystkie jej stacje towarzyszymy męce Pana – umęczonego Chrystusa, którego ciało składane jest do grobu.
W Polsce Grób Pański pełnił zawsze bardzo doniosłą rolę. Ubierany przez miejscowe wspólnoty, często obok motywów religijnych przekazywał także motywy narodowe, prowyzwoleńcze i patriotyczne. Przy grobie stoją często honorowe straże, składające się z młodzieży akademickiej i szkolnej, harcerzy, strażaków czy nawet wojska. W Radomyślu nad Sanem do dziś istnieje tradycja tak zwanych „Turków” pełniących straż na pamiątkę zwycięstwa króla Jana Sobieskiego pod Wiedniem, jako dowód Polaków-chrześcijan zwyciężających nad Turkami-poganami.
Wielka Sobota
To oczywiście uroczyste święcenie pokarmów. Niegdyś księża jeździli do domów wiernych, aby tam poświęcić całe jedzenie, które miało być spożywane w czasie Niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego. Na przełomie XVIII i XIX wieku zaniechano tego zwyczaju. „Święcone”, czy „święconki”, które nosimy do kościoła, swymi korzeniami sięgają do czasów pogańskich, jednak Kościół uświęcił te tradycje, błogosławiąc byt doczesny, aby w ten sposób podkreślić, że „wszystko jedt dla nas i dla naszego Zbawiciela”.
Zawartość koszyczka ze święconką różni się w zależności od rejonu Polski. W jego skład wchodzi jednak zwykle baranek zrobiony z kłosów zbóż, chleba, cukru lub masła. Ma on symbolizować Baranka-Chrystusa i Jego zwycięstwo. Poza tym każdy koszyczek zawiera kawałek chleba – ponieważ Jezus jest naszym Chlebem Życia, kiełbasę, sól (która chroni nas od zepsucia), a także chrzan doprawiony cukrem, który przypomina, że gorzka Męka Chrystusa została osłodzona cudem zmartwychwstania.
W żadnym regionie nie mogło zabraknąć barwnych pisanek, ponieważ jajka są symbolem odradzającego się nowego życia. Warto także wspomnieć o słodkich wypiekach, gdzie główne miejsce zajmują baby wielkanocne, a także różnego rodzaju serniki i mazurki. Po powrocie z kościoła należało ze święconką trzykrotnie obejść dom dookoła, aby w ten sposób odpędzić złe moce. Nie wolno było oglądać się za siebie, aby nie zabrać ze sobą nieszczęścia do domu.
Nie wiadomo dokładnie skąd wywodzi się zwyczaj malowania jajek. Jedni twierdzą, że św. Magdalena dowiedziawszy się o zmartwychwstaniu Jezusa pobiegła do domu i zobaczyła, że wszystkie jajka stały się kolorowe. Inna wersja przypisuje to samej Matce Bożej, która błagając Piłata o darowanie życia Synowi, zaniosła jego dzieciom kolorowe jajka w prezencie.
Malowanie jajek na Wielkanoc to tradycja wciąż żywa i szeroko rozpowszechniona, chociaż dziś już rzadko zdobi się je w tak kunsztowne i wyszukane wzory jak dawniej. Barwy pisanek mają swoje symboliczne znaczenie: fioletowa i niebieska oznacza żałobę i Wielki Post, czerwona – krew Chrystusa przelana na krzyżu za nasze grzechy, a zielona, brązowa i żółta – radość ze Zmartwychwstania.
Najłatwiej było zawsze pomalować jajka na jeden kolor. Używano do tego różnych naturalnych barwników – łupinek z cebuli, kwiatów malwy, kory dębowej lub olszowej, młodych odrostów zboża. Ornamenty uzyskiwano „pisząc” na nich przed malowaniem roztopionym woskiem pisanki, aby farba nie pokryła powoskowanych wzorów lub skrobano je brzytwą.
Dawniej wierzono, że jajka posiadają moc magiczną i chronią przed złymi duchami. Często zakopywano je w polu, aby zapewnić sobie dobry urodzaj, lub w kurnikach, aby kury dobrze niosły jajka. Znany jest również zwyczaj tłuczenia jaj. Wieczorem całe rodziny udawały się na wieczorną liturgię, gdzie przed kościołem palono ogień z tarniny, który był poświęcony przez kapłana. Gałązki zabierano ze sobą, aby rozpalić domowy ogień pod kuchnią.
Również przed kościołem stawiano olbrzymią wannę z wodą poświęconą przez księdza, aby wierni mogli zabrać trochę wody do swoich domów. Woda święcona miała ogromne znaczenie: strzegła rodzinę od wszelkich pokus, czy zdrad, chroniła od złego, a domowe zwierzęta utrzymywała w zdrowiu. Na Lubelszczyźnie w Wielką Sobotę, kobiety wsiewały nasiona na grządki, bowiem miała ich doglądać sama Maryja.
Niedziela Wielkanocna
Największym świętem w roku była i nadal jest Wielka Niedziela. Wszyscy mieszkańcy wsi i miasteczek przed wschodem słońca udawali się na Mszę Rezurekcyjną, aby wziąć udział w procesji Zmartwychwstania Pańskiego. W procesjach szli miejscowi strażacy którzy pełnili wartę u Grobu Pańskiego, kobiety z dziećmi w strojach regionalnych niosąc wielkanocne palmy, przy procesji grały miejscowe orkiestry dęte.
Po powrocie do domu spożywano śniadanie składające się ze święconych pokarmów. Biały barszcz gotowany na wędzonym boczku z dodatkiem chrzanu, wiejskiej kiełbasy, jajek, białego sera. To była prawdziwa uczta po 40-dniowym poście. W Wielką Niedzielę spożywano potrawy przygotowane w Wielką Sobotę, ponieważ w tak wielkie święto żadnych ciężkich prac nie wykonywano. Alkohol pito dopiero w drugi dzień świąt. Śpiewano pieśni o Zmartwychwstaniu, rozmawiano też o rodzinie i dzieciach.
Młodzież na wsiach wyruszała na tradycyjne „tłuczenie jaj”. Każdy z zawodników trzymał w ręku pisankę i stukał się nią ze swoim sąsiadem. Czyje jajko pękło najpierw, ten odpadał z gry i musiał oddać zwycięzcy swoją uszkodzoną pisankę. Wygrywał ten, komu trafiło się jajko o szczególnie twardej skorupce i uzbierał najwięcej pisanek, którymi potem obdarzał dziewczęta.
Skorupki z jajek święconych nie można było wyrzucać, zakopywano je więc w ziemi z kwiatami, aby dobrze rosły. Tłuczono je też na drobne kawałeczki i rozsypywano po polu gdzie miały być wsadzone i posiane jarzyny – bowiem wierzono, że dzięki temu będą pięknie rosły i uchronią się od robaków.
Poniedziałek – Śmigus Dyngus
W gwarze ludowej zwany „lanym poniedziałkiem”. Początki tej tradycji giną w mrokach historii. Niektórzy twierdzą, że zwyczaj wzajemnego oblewania się wodą pochodzi z Jerozolimy, gdzie przeciwnicy chrześcijaństwa mieli jakoby przy pomocy wody rozpędzać wiernych, zbierających się w celu rozpamiętywania zmartwychwstania Chrystusa.
Niektórzy przypisują zwyczaj trzem Mariom – Marii Magdalenie, Joannie i Marii, matce Jakuba, które poszły do grobu Chrystusa, aby Go namaścić olejkami i tam usłyszawszy od Anioła, że Chrystus Zmartwychwstał pobiegły do miasta i przekazywały ludziom tą nowinę. Faryzeusze, aby rozpędzić gromadzące się tłumy, kazali rozpędzać ludzi lejąc wodą. Inni dopatrują się w nim symbolu masowego chrztu, obmycia z grzechu i odrodzenia do nowego życia.
Tak czy inaczej poniedziałkowe lanie wody i zabawy wśród młodzieży trwały do późnego wieczora. Oprócz polewania wodą dziewcząt, smagano je po nogach rózgami (tzw. śmiganie, smaganie – od niego pochodzi słowo „Śmigus”). Wręczanio sobie również nawzajem podarki (chodzenie po domach z życzeniami, otrzymując różne drobiazgi, to „dyngowanie”, co tłumaczy pochodzenie słowa „Dyngus”).
Zwyczaje te straciły już dzisiaj na swym pierwotnym dostojeństwie, choć są nadal obchodzone na wsiach i w małych miastach. W niektórych regionach Polski po domach chodzili wielkanocni kolędnicy składając życzenia urodzaju. W ten dzień, jeśli młoda dziewczyna nie była zlana wodą przez chłopca, mówiono że nie urośnie i będzie miała włosy jak siano.
W wielu regionach wywoływano dziewczęta na tzw. „Spytki” – tuż po mszy świętej w pobliżu kościoła. Zwyczaj ten miał na celu ośmieszenie starych panien, oraz tych, które drwiły z chłopaków. Przy głównym wyjściu z kościoła zbierali się chłopcy i kawalerowie, chwytali dziewczyny i w obecności innych mieszkańców wyczytywali wszelkie ich wady, a potem prowadzili je do rzeki (jeśli była w pobliżu) i tam zanurzali je w wodzie. Jeśli rzeki nie było, lano dziewczęta woda z wiader tak aby nie pozostało na nich suchej nitki.