Francuski fircyk przed każdym pojawieniem się w telewizyjnym studiu albo spotkaniem z wyborcami siadał na wygodnym fotelu u kosmetyczki i poddawał się całej masie "cudownych" zabiegów. Czego się w końcu nie robi, by być pięknym! Francuskich podatników nie oczarował jednak nowy - babski wizerunek prezydenta. Nic dziwnego, wszak "Sarko" pudruje się za ich pieniądze.
Wstydliwe zabiegi, którym obecny prezydent poddawał się jeszcze jako kandydat do objęcia tego stanowiska, pewnie nie wyszłyby na jaw, gdyby nie fakt, że sztab Sarkozy'ego miał otrzymać zwrot kosztów poniesionych na kampanię wyborczą. I kiedy komisja do spraw jej finansowania przyjrzała się rachunkom za usługi kosmetyczne i porady stylistek, okazało się, że wydatki były całkowicie niepotrzebne i wypacykowany do granic możliwości "Sarko" dostanie zwrot jedynie jednej trzeciej całej sumy! Za resztę będzie musiał zapłacić sam.